Według Radia Zet na nowych taśmach znalazły się rozmowy m.in. Lecha Wałęsy, szefa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, wiceministra skarbu Rafała Baniaka oraz byłego działacza PO, a dziś lobbysty Piotra Wawrzynowicza, pracującego dla Jana Kulczyka.
Nagrania odnalazło CBA i przekazało prokuraturze. Według naszych informacji prokuratura była zdziwiona tym znaleziskiem i zażądała informacji, w jaki sposób CBA weszło w posiadanie nagrań. Biuro nie prowadzi żadnych czynności operacyjnych w sprawie afery podsłuchowej. Robią to razem ABW i policja.
– Usłyszeliśmy tylko, że Biuro znalazło taśmy przy okazji innego śledztwa. Szef CBA Paweł Wojtunik nie podał żadnych szczegółów – mówi Marek Opioła (PiS) z sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, która w czwartek spotkała się z Wojtunikiem.
A szef komisji Marek Biernacki (PO) dodaje: – Takie nagrania będą się systematycznie ukazywać. Politycy i biznesmeni, którzy pojawiali się w restauracjach Sowa & Przyjaciele oraz Amber Room, muszą się z tym liczyć.
Nagłe znalezisko potęguje tylko zainteresowanie polityków rolą CBA w aferze. Od czerwca, gdy tygodnik „Wprost" opublikował pierwsze nagrania, Paweł Wojtunik znalazł się na celowniku. Miał bliskie relacje z dziennikarzami „Wprost". Potem wyszło na jaw, że Marek Falenta, podejrzany o zorganizowanie podsłuchów, był informatorem Biura. Przed wybuchem afery donosił CBA o treści niektórych rozmów.
Według nieoficjalnych informacji Wojtunik był inwigilowany w śledztwie dotyczącym afery. Wedle „Gazety Wyborczej" stał za tym szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, którego nagrano podczas rozmowy z szefem NBP Markiem Belką. Sienkiewicz miał podejrzewać o spisek m.in. Wojtunika.
Napięcie między nimi było widać podczas czwartkowego posiedzenia speckomisji. Według naszych informacji Wojtunik zażądał, by w obradach nie uczestniczyli doradcy posłów. To wykluczyło Piotra Niemczyka, współpracownika Sienkiewicza.