Banner odsyła do strony putinwarszawy.pl. Na niej władze dzielnicy Bemowo zarzucają wiceszefowej PO stosowanie dyktatorskich metod. Ma "prześladować opozycję", "represjonować mieszkańców" i stosować "propagandę i cenzurę".
To kolejna odsłona konfliktu prezydent stolicy z byłymi działaczami PO. Kiedy odsunęli oni PO od władzy w dzielnicy (wyprowadzając kilku radnych), Gronkiewicz-Waltz nie przekazała im (tak jak innym zarządom dzielnic) pełnomocnictw finansowych i kadrowych.
- Posunęliśmy się do mocnego porównania tylko dlatego, by zwrócić uwagę na to co dzieje się na Bemowie. Działania warszawskiego ratusza w ostatnich tygodniach przypominają to co dzieje się w putinowskiej Rosji - przekonuje "Rzeczpospolitą" burmistrz Bemowa Krzysztof Zygrzak. - Strona ma wywrzeć presję od strony medialnej, bo czekamy na wyroki sądów. Wyjaśniamy na niej do jakich metod posunęła się pani prezydent - wskazuje.
Wcześniej podobne zarzuty władze Bemowa wyświetlały na zamontowanym na ratuszu telebimie. Urzędnicy miejscy nakazali go wyłączyć. Zygrzak przekonuje, że banner został sfinansowany ze składki członków zarządu dzielnicy. Miał kosztować 10 tys. zł. - Zarząd dzielnicy podjął uchwałę o jego ekspozycji. To jedna z niewielu rzeczy jakie możemy zrobić - przekonuje Zygrzak.
Zastępca rzecznika prasowego urzędu miasta Agnieszka Kłąb przekonuje, że było to bezprawne. - Od 2007 r. mamy zarządzenie prezydenta miasta, które mówi, że żadnych bannerów nie można wieszać na tego typu budynkach. Nasz Wydział Estetyki będzie w tej sprawie interweniował - informuje.