Reklama

Premier musi odejść

Gdzie się podziała „twarda baba"

Aktualizacja: 17.06.2015 16:58 Publikacja: 16.06.2015 21:17

Ewa Kopacz

Ewa Kopacz

Foto: AFP

Konferencje prasowe, na których Ewa Kopacz obwieściła Polakom zmiany w rządzie, były podręcznikowym przykładem tego, jak nie należy komunikować się ze społeczeństwem. Kilkuminutowe oświadczenia, bez możliwości zadawania pytań przez dziennikarzy, wygłaszane drżącym głosem i bez przekonania. Jakby pani premier robiła to za karę.

Kopacz sprawia wrażenie osoby nie tylko sparaliżowanej strachem przed wyzwaniami, ale i nieradzącej sobie w roli przywódcy partii i rządu. Sytuacja jest o tyle dziwna, że obecna szefowa rządu w przeszłości nieraz udowodniła, że jest osobą silną psychicznie, zdecydowaną i pewną swoich racji. Wystarczy przypomnieć sytuację, gdy jako minister zdrowia mimo potężnych nacisków nie chciała kupić szczepionek przeciw świńskiej grypie. Później się okazało, że miała rację.

Dzisiaj z Ewy Kopacz, „twardej baby", jak niektórzy ją nazywali, został tylko cień. Pani premier pojawia się sporadycznie w momentach kryzysowych. Zrezygnowała z komunikowania się z Polakami za pośrednictwem mediów. Zerwanie z dobrym zwyczajem Donalda Tuska, który organizował konferencje prasowe w każdy wtorek po posiedzeniu Rady Ministrów, jest tego najdobitniejszym przykładem. Jeśli Kopacz odbywa spotkania z mediami, to na ogół w biegu, jak to było ostatnio w Brukseli.

Pierwszym przykazaniem każdego polityka powinno być: komunikacja, głupcze! Tymczasem Ewa Kopacz odpuszcza.

Kiedy Zbigniew Stonoga zaczął ujawniać materiały kompromitujące członków rządu, zareagowała wprawdzie błyskawicznie, eliminując ze swojego otoczenia najsłabsze ogniwa, ale popełniła błąd, przepraszając tylko wyborców PO. Język płata figle, kiedy rzadko występuje się publicznie.

Później nie było lepiej. Dobrych nominacji ministerialnych pani premier nie potrafiła przekuć w sukces. Nie opowiedziała Polakom, dlaczego dokonała takiego, a nie innego wyboru. A szkoda, bo do rządu wchodzą fachowcy, o których trudno powiedzieć złe słowo. Czy przez cztery miesiące, jakie pozostały rządowi, przeprowadzą zmiany albo chociaż będą mogli je wiarygodnie zapowiedzieć? Nie wiemy. Gdy Ewa Kopacz ich przedstawiała, stać ją było na niewiele więcej niż: „Wiedzą, co znaczy służba obywatelom, ciężka praca" i „Pokora się nie obraża". Takie ogólniki urągają inteligencji Polaków.

Nie wiemy, kto podpowiada Ewie Kopacz obecny sposób komunikacji ze społeczeństwem, ale jej styl funkcjonowania działa tylko na korzyść opozycji. Kontynuowanie tego kursu to zapowiedź politycznej katastrofy.

Reklama
Reklama

Co dalej? Do wyborów parlamentarnych zostało mało czasu. PO nie musi jednak oddać władzy. Zwycięstwo będzie bardzo trudne, ale wciąż jest w zasięgu ręki.

W społeczeństwie narasta bunt i niechęć nie tylko do władzy, ale i do klasy politycznej. W tej sytuacji Kopacz powinna zrzucić balast w postaci podtapiających Platformę działaczy. Niezrozumiałe dla wyborców będzie wystawienie w jesiennych wyborach zdymisjonowanych teraz i wcześniej członków rządu.

Kopacz musi pokazać PO jako partię, która rozumie popełnione błędy i działa ze zdwojoną energią, proponując Polakom najlepszą ofertę na następne lata rządów. Zgrane w mediach twarze wdające się w przepychanki z przedstawicielami opozycji to kolejny przepis na porażkę. Podobnie jak walki frakcji. Te sprawy szefowa Platformy powinna załatwić szybkim cięciem.

Jeśli PO chce być bliżej ludzi, to niech naprawdę się do nich zbliży. Politycy PiS, nie tylko Andrzej Duda w kampanii, potrafią zjechać całą Polskę wszerz i wzdłuż. Ci z Platformy czekają na wakacje. Tymczasem nie należą im się żadne wczasy. Chyba że na urlopie chcą się przygotować na jesienną porażkę.

Jeśli Ewa Kopacz nie szarpnie cuglami, nie zagoni swoich ministrów do pracy, parlamentarzystów do jeżdżenia po okręgach i przyjmowania obywateli w biurach poselskich, tylko utrwali przekonanie, że władza oderwała się od społeczeństwa. Polacy powinni znać szczegółowy harmonogram prac pani premier i członków jej rządu.

Premier powinna też zrobić wszystko, żeby nie doszło do referendum w sprawie JOW. Jednomandatowych okręgów wyborczych i tak nigdy w Polsce nie będzie. Tak naprawdę żadne ugrupowanie nie zgodzi się też na finansowanie partii spoza budżetu. Referendum 6 września jest absurdalnym i drogim kaprysem Bronisława Komorowskiego. Wygrać na nim może tylko Paweł Kukiz.

Reklama
Reklama

Jednak jeśli już referendum miałoby się odbyć, to powinno się dołożyć kolejne pytania. Co stoi na przeszkodzie, żeby zapytać Polaków także o związki partnerskie, in vitro, finansowanie Kościoła z budżetu państwa, legalizację marihuany leczniczej?

PO powinna się nie tylko otwierać na lewą część społeczeństwa, ale też nie odtrącać tych wyborców centroprawicowych, którzy nigdy nie zagłosują na PiS. Ich przyciąga na razie Kukiz.

Nadmierne skupianie się na młodym elektoracie również wydaje się błędne. Próby odzyskania młodych wyborców twarzami Rafała Trzaskowskiego i Joanny Muchy to udawanie, że wciąż mamy rok 2011. Po ośmiu latach hegemonii jednej partii każdy zbuntowany młody wyborca byłby przeciwko niej. Młodzi nie nabiorą się na udających luz 40-latków, którzy chcą ich przekonać do głosowania na Platformę. PO powinna skupić się raczej na rodzicach najmłodszych wyborców, którzy mają wpływ na swoje pociechy. Inaczej odpłyną do Nowoczesnej.PL.

Albo Kopacz się ocknie i weźmie do roboty, albo niech ustąpi miejsca innym, którzy mają wolę walki i wierzą w jesienne zwycięstwo. Przez cztery miesiące jeszcze dużo może się wydarzyć. Porażka PO nie jest przesądzona. Ale trwanie liderki Platformy w marazmie, wycofaniu i strachu przed komunikacją ze społeczeństwem zbliża partię rządzącą do sromotnej porażki.

Jeśli w Platformie nie nastąpi przebudzenie, to po wakacjach czeka nas ostatnia rekonstrukcja gabinetu PO–PSL. Z rządu powinna odejść pani premier, oddając zarazem stery władzy w partii. Komu? To już zupełnie inna historia.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama