Konferencje prasowe, na których Ewa Kopacz obwieściła Polakom zmiany w rządzie, były podręcznikowym przykładem tego, jak nie należy komunikować się ze społeczeństwem. Kilkuminutowe oświadczenia, bez możliwości zadawania pytań przez dziennikarzy, wygłaszane drżącym głosem i bez przekonania. Jakby pani premier robiła to za karę.
Kopacz sprawia wrażenie osoby nie tylko sparaliżowanej strachem przed wyzwaniami, ale i nieradzącej sobie w roli przywódcy partii i rządu. Sytuacja jest o tyle dziwna, że obecna szefowa rządu w przeszłości nieraz udowodniła, że jest osobą silną psychicznie, zdecydowaną i pewną swoich racji. Wystarczy przypomnieć sytuację, gdy jako minister zdrowia mimo potężnych nacisków nie chciała kupić szczepionek przeciw świńskiej grypie. Później się okazało, że miała rację.
Dzisiaj z Ewy Kopacz, „twardej baby", jak niektórzy ją nazywali, został tylko cień. Pani premier pojawia się sporadycznie w momentach kryzysowych. Zrezygnowała z komunikowania się z Polakami za pośrednictwem mediów. Zerwanie z dobrym zwyczajem Donalda Tuska, który organizował konferencje prasowe w każdy wtorek po posiedzeniu Rady Ministrów, jest tego najdobitniejszym przykładem. Jeśli Kopacz odbywa spotkania z mediami, to na ogół w biegu, jak to było ostatnio w Brukseli.
Pierwszym przykazaniem każdego polityka powinno być: komunikacja, głupcze! Tymczasem Ewa Kopacz odpuszcza.
Kiedy Zbigniew Stonoga zaczął ujawniać materiały kompromitujące członków rządu, zareagowała wprawdzie błyskawicznie, eliminując ze swojego otoczenia najsłabsze ogniwa, ale popełniła błąd, przepraszając tylko wyborców PO. Język płata figle, kiedy rzadko występuje się publicznie.
Później nie było lepiej. Dobrych nominacji ministerialnych pani premier nie potrafiła przekuć w sukces. Nie opowiedziała Polakom, dlaczego dokonała takiego, a nie innego wyboru. A szkoda, bo do rządu wchodzą fachowcy, o których trudno powiedzieć złe słowo. Czy przez cztery miesiące, jakie pozostały rządowi, przeprowadzą zmiany albo chociaż będą mogli je wiarygodnie zapowiedzieć? Nie wiemy. Gdy Ewa Kopacz ich przedstawiała, stać ją było na niewiele więcej niż: „Wiedzą, co znaczy służba obywatelom, ciężka praca" i „Pokora się nie obraża". Takie ogólniki urągają inteligencji Polaków.
Nie wiemy, kto podpowiada Ewie Kopacz obecny sposób komunikacji ze społeczeństwem, ale jej styl funkcjonowania działa tylko na korzyść opozycji. Kontynuowanie tego kursu to zapowiedź politycznej katastrofy.