Z geopolitycznego punktu widzenia trudno wyobrazić sobie gorszą sytuację dla Polski niż złe stosunki jednocześnie i z Rosją, i Niemcami. Chwilowy sojusz tych państw zakończył wszak żywot II RP. Pojawia się właśnie, choć bardzo nieśmiało, zły duch owej strategicznej pułapki. Trzeba go jak najszybciej przepędzić. Na wszelki wypadek.
Z Moskwą mamy relacje niemal lodowate z powodu jej agresji na Ukrainę. Tak już pozostanie, bo Rosja jest naturalnym przeciwnikiem Polski. Oba państwa stoją wręcz na kursie kolizyjnym i to nie na kilka lat, ale na długie dekady.
Ostatnio chłodem powiewa jednak także z zachodu, czego dowodem masowa skala krytycznych komentarzy i artykułów o Polsce w niemieckich mediach, tak lewicowych, jak i prawicowych. Powinno to włączyć w Warszawie dzwonki alarmowe. Nie włącza. Przeciwnie, minister spraw zagranicznych otwarcie krytykuje Niemcy za nadmierne sprzyjanie Putinowi. Jakie z tego odniesiemy korzyści, jak w ten sposób przekonamy do swoich racji?
Nie ma co się obrażać na potężnego sąsiada, bo to żadna polityka. Trzeba przeciwdziałać najmniejszemu choćby ochłodzeniu relacji z Niemcami, gdyż zyskują na tym Rosjanie. Czas zatem na błyskawiczną korektę polityki rządu, co wcale nie musi oznaczać chodzenia na niemieckim pasku i okazywania uległości. Polska musi pozostać w pełni suwerenna wobec Berlina – to oczywistość, ale nasze interesy można artykułować bezkonfliktowo.
Podobne, negatywne nastawienie wobec zachodniego sąsiada pobrzmiewało za czasów prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego. Na szczęście jednak niekoniecznie przekładało się ono na praktykę polityczną. Polska w tym czasie nie szkodziła interesom niemieckim, a nawet je realizowała, by wspomnieć szybkie, bezkolizyjne podpisanie w stolicy Portugalii traktatu lizbońskiego mimo wcześniejszej zajadłej krytyki tego dokumentu. Można zatem postawić pytanie: po co w takim razie są – tak wtedy, jak i dziś – nieprzychylne gesty i słowa wobec Berlina? Jeśli na użytek wewnętrzny, dla pokazania swoim zwolennikom nieugiętości, nie warto, bo oni i tak święcie wierzą w patriotyzm rządu PiS.