Reklama

„Seria niefortunnych zdarzeń”: groteskowy serial o sierotach

„Seria niefortunnych zdarzeń” to zgrabna adaptacja, łączącą stylistykę filmów Wesa Andersona i Tima Burtona.

Aktualizacja: 03.02.2017 19:27 Publikacja: 03.02.2017 14:43

Foto: materiały promocyjne

Jednak żaden z nich nie brał udziału w produkcji cyklu nakręconego dla serialowego potentata Netflix. Za „Serią niefortunnych zdarzeń” stoi Barry Sonenfeld - ceniony reżyser filmowy, twórca „Facetów w czerni” oraz komedii gangsterskiej „Dorwać małego”. W ostatnim czasie zaliczył kilka kinowych klap, dlatego pracę dla telewizji potraktował jako okazję do rehabilitacji. Filmowiec w wywiadach powtarzał, że dostał praktycznie nieograniczony budżet od Netflixa oraz zaufanie producentów i dużo swobody. To przyniosło efekty na ekranie, bo nakręcił swoją najlepszą produkcję od lat.

Reklama
Reklama

„Seria niefortunnych zdarzeń” to adaptacja bestsellerowego cyklu powieściowego dla młodzieży „Lemony Snicket: Series of Unfortunate Events”. Trzynastoczęściowy cykl powstawał w latach 1999-2006, a stworzył go amerykański pisarz Daniel Handler, który czuwał także nad powstawaniem serialu.

Narratorem groteskowej opowieści jest Lemony Snicket (Patrick Warburton) – sympatyczny gawędziarz, znający wszystkie detale i postacie z bajki, który doczekał się nawet osobnej książki o sobie („Lemony Snicket: Nieautoryzowana biografia” z 2002 r.) Już na samym początku Snicket przekornie uprzedza nas, że nie będzie to szczęśliwa i ckliwa historyjka o biednych sierotach, więc jeśli czegoś takiego oczekiwaliśmy, to możemy sobie od razu darować. W tym żarcie jest cząstka prawdy, bo historia dotyczy trójki rodzeństwa Baudelaire’ów, osieroconej przez rodziców, którzy zginęli w pożarze domu. Nastoletni Klaus i Violet oraz ich niemowlęca siostra Sunny, trafiają do domu zastępczego pod skrzydła hrabiego Olafa – podstarzałego aktora, pozującego na arystokratę ze zniszczonego pałacyku. Zagrał go zmieniony charakteryzacją gwiazdor Neil Patrick Harris, znany z sitcomu „Jak poznałem waszą matkę”. Hrabia Olaf ma opiekować się dziećmi, a jednocześnie zrobi wszystko by przejąć fortunę Baudelaire’ów.

To już drugie filmowe podejście do cyklu. Pierwsze miało miejsce w 2004 r., kiedy to historię przeniósł na duży ekran Brad Silberg w gwiazdorskiej obsadzie. W tamtej wersji zagrali m. in. Jim Carrey, Jude Law i Meryl Streep. Po dwunastu latach Netflix postanowił odświeżyć popularną sagę dla młodzieży i trzeba przyznać, że zrobił to bardzo zgrabnie.

Stylistyka jaką zaproponowali twórcy serialu przypomina filmy Wesa Andersona ze względu na upodobanie do centralnej kompozycji kadrów z bohaterami skierowanymi twarzą do kamery. Filmy Andersona przywodzi na myśl także teatralna scenografia niczym z domku dla lalek, w dużej mierze wykreowana za pomocą cyfrowej grafiki. Z kolei elementy groteskowe przypominają gotycko-komediowe filmy Tima Burtona, zwłaszcza „Sok z żuka” oraz nowszy „Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street”. Filmowa groteska nie jest też obca samemu Barry’emu Sonenfeldowi – w końcu to on debiutował w 1991 r. zwariowaną „Rodziną Addamsów”.

Reklama
Reklama

W nowym serialu aktorzy dobrze czują gatunkową konwencję i balansują na granicy humoru oraz powagi. Cały zespół zasługuję na pochwałę, na czele z Neilem Patrickiem Harrisem (również producentem serialu), który potwierdza, że jest znakomitym aktorem charakterystycznym.

Serial złożony z ośmiu godzinnych odcinków można oglądać na platformie cyfrowej Netlix. Na jedną książkę z cyklu przypadają dwa odcinki serialu, w związku z czym już trwają negocjacje nad powstaniem kolejnej serii. Netflix jeszcze oficjalnie nie potwierdził dalszych sezonów, ale Amerykanów powinny przekonać popularność serialu oraz świetne przyjęcie przez krytyków.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama