Zbliża się szczyt Unii Europejskiej w Rzymie, który ma zdeterminować jej kształt na następną dekadę. Nie ma raczej szans na powstrzymanie koncepcji wielu prędkości, ale wcale nie musi ona mieć katastrofalnych skutków, czyli trwałego podziału na Europę „A" i „B" z miejscem dla Polski w tej gorszej części. Państwami Unii targają zbyt wielkie sprzeczności interesów, by taka konstrukcja mogła się utrzymać, a nawet w ogóle powstać. Polska zatem wcale nie musi być przegrana, mamy szansę tak manewrować w nowej rzeczywistości, by ustawiać się z politycznym wiatrem i wciąż odgrywać rolę czołowego państwa Wspólnoty.