Zmarł Waldemar Baszanowski, jeden z najwspanialszych polskich sportowców. Miał 75 lat.
    – Nie mogę sobie wyobrazić, że już nigdy go nie spotkam. Był moim bliskim kompanem olimpijskim. Nigdy nie zapomnę naszego startu  w Tokio, gdzie zdobyliśmy swoje pierwsze olimpijskie złote medale, i kolejnych igrzysk, w Meksyku, gdzie też wspólnie świętowaliśmy sukces –  wspomina Jerzy Kulej, dwukrotny mistrz olimpijski w boksie.  I od razu dodaje:  Waldek był wyjątkowy na każdym polu. Nie pił, nie palił. Nikt go nie widział, by się z kimś kłócił, zawsze stonowany, powściągliwy. Człowiek sukcesu, żaden polski sportowiec nie był przecież prezydentem europejskiej federacji. A Waldek był.