Z informacji przesłanej ostatnio przez szefa Służby Cywilnej do Sejmu wynika, że w administracji rządowej i samorządowej pracuje około 40 tys. osób na różnego rodzaju kontraktach cywilnoprawnych. To dużo, biorąc pod uwagę, że w całej administracji publicznej jest zatrudnionych około 400 tys. urzędników.
Zlecenia i dzieła
Claudia Torres-Bartyzel, szefowa SC, zastrzegła jednak w piśmie do posłów z sejmowej Komisji Administracji i Cyfryzacji, że te informacje pochodzą z Głównego Urzędu Statystycznego, bo rząd nie gromadzi danych na ten temat. GUS też nie śledzi zatrudnienia w urzędach na bieżąco – najnowsze dane w tym zakresie pochodzą z 2013 r. Wynika z nich jednak, że w sektorze administracji publicznej (z uwzględnieniem obrony narodowej i jednostek ubezpieczeń społecznych) pracowało 33 895 osób na umowach zlecenia i 7661 osób na umowach o dzieło. Co ważne, te liczby wskazują osoby, które nie były nigdzie indziej zatrudnione na etacie. Można więc przyjąć, że praca na kontrakcie w administracji była dla nich głównym źródłem utrzymania.
– Ponieważ rząd mówi tyle na temat walki z umowami śmieciowymi, dziwi tak duża liczba kontraktów cywilnoprawnych wykorzystywanych w administracji – komentuje poseł Przemysław Czarnecki (PiS) zasiadający w Komisji Administracji i Cyfryzacji. – Takie zatrudnienie stwarza wiele możliwości nadużyć i omijania przepisów – dodaje.
Kłopot z takim zatrudnieniem polega na tym, że nie trzeba do niego stosować ograniczeń wynikających z przepisów, dotyczących konieczności organizowania konkurencyjnych konkursów, wymagań co do wykształcenia kandydata na stanowisko czy ograniczeń wysokości wynagrodzenia takiej osoby. Wszystko wskazuje na to, że nikt nie kontrolował tego procederu.
Będzie kontrola
Dopiero w tym roku sprawą zajęła się Najwyższa Izba Kontroli. Z informacji, które udało się nam uzyskać, wynika, że już wkrótce rozpocznie się kontrola, w jakim zakresie urzędy zlecają wykonanie swoich obowiązków zewnętrznym podmiotom na podstawie zleceń. NIK sprawdzi też, czy urzędy zlecają takie zadania także własnym pracownikom. Kontrola pokaże, ile pieniędzy wydały na takie kontrakty. Wyniki poznamy dopiero w 2016 r.