Sprawę nagłośniła jedna z pasażerek samolotu lecącego z Cypru do Bristolu. Dame Gillian Morgan, lekarka i naukowiec, która była świadkiem całej sytuacji stwierdziła, że był to akt "głęboko seksistowski". Powiedziała też, że jest "absolutnie pewna", że to nie był przypadek.
"Naklejki były neutralne pod względem płci, ale sposób, w jaki zostały rozdane, sprawiło, że sprawa się skomplikowała" - powiedziała w rozmowie z dziennikiem Metro. "To rzecz, z którą mamy do czynienia niemal codziennie. Chłopcy mogą się bawić lecącą na księżyc rakietą zbudowaną z klocków Lego, a dziewczynki mogą ewentualnie dostać małego kucyka" - dodała.
"Rozpaczliwie potrzebujemy większej liczby kobiet zajmujących się nauką, matematyką i inżynierią, ale takie małe rzeczy nas w tym cofają" - powiedziała Dame Gillian Morgan.
Na sprawę zwróciła uwagę też inna pasażerka, która była świadkiem podobnej sytuacji podczas innego rejsu. Linzi Williams napisała: "To subtelnie przekazana dzieciom wiadomość, że rodzaj pracy jest determinowany przez płeć. Powtarzam mojej córce, że będzie mogła wykonywać dowolną pracę, jaką zechce, bez ograniczeń, o ile będzie pracowała wystarczająco ciężko. Uważam, że taki incydent podważa moje słowa" - dodała.