Zazwyczaj Uber zabiera 25 proc. pieniędzy płaconych przez klienta za kurs. Okazało się jednak, że odliczając te pieniądze nie skorygował kwoty o podatek od sprzedaży i opłatę ubezpieczeniową.
Po uwzględnieniu odsetek Uber jest winien każdemu kierowcy po 900 dolarów - napisał dziennik "The Wall Street Journal". W sumie w Gildii Niezależnych Kierowców Nowego Jorku jest zarejestrowanych ponad 50 tys. kierowców, co oznacza, że Uber jest im winien w sumie co najmniej 45 mln dolarów.
Uber przyznał się do błędu i zapewnił, że "odda każdego centa" swoim kierowcom.
Problem ze złym ściąganiem opłat od kierowców powstał w listopadzie 2014 roku, w raz z podpisaniem kontraktów z kierowcami w Nowym Jorku.
Uber ma za sobą burzliwy rok. Prezes firmy Travis Kalanick został skrytykowany za przyjęcie zaproszenia do ciała doradczego działającego przy prezydencie Donaldzie Trumpie. Kalanick wycofał się z rady po tym jak setki tysięcy klientów usunęła aplikacje Ubera i zapowiedziała, że nie będzie korzystać z usług firmy - przypomina Blooberg. Kalanick stwierdził, że jego obecność w radzie została "źle zinterpretowana".