Prawo niemieckie pozwala pilotom na poinformowanie pracodawcy o strajku na 24 godziny przed rozpoczęciem akcji. Na razie dali oni zarządowi linii lotniczej czas do 6 sierpnia na złożenie oferty, która uzasadniłaby zrezygnowanie z planowanej akcji. Niemieccy piloci Ryanaira chcą być zatrudnieni na takich samych zasadach, jak ich koledzy latający dla TUI. Jak na razie Ryanair odwołał 6 procent z 2400 rejsów z 10 sierpnia: 20 z i do Irlandii, 22 z i do Szwecji i 104 z i do Belgii.
Czytaj także: Nie tylko Ryanair ma kłopoty. Trudne lato tanich przewoźników
— Rzeczywiście będziemy mieli niewielkie zakłócenie rozkładu, ale naprawdę niewielkie. Damy sobie z tym radę. Odnotowujemy postępy w pozostałych krajach Europy, ale rzeczywiści strajki stały się elementem procesu negocjacyjnego. Nie pomaga to w rozmowach. Niemniej jednak na naszych głównych rynkach już jesienią będziemy mieli podpisane układy zbiorowe - zapewnił odpowiadający za marketing w Ryanairze Kenny Jacobs.
— Kiedy uznaje się związki zawodowe, strajki są nie do uniknięcia w transporcie lotniczym— dodał.
Od początku roku załogi największej europejskiej linii niskokosztowej strajkowały już dziewięć razy. Z tego cztery razy tylko w lipcu. Sierpień też się zapowiada gorący, a jest to szczyt sezonu urlopowego w Europie. Irlandzka baza Ryanaira w Dublinie była sparaliżowana w ostatni piątek, 3 lipca.