Niewiadomą jest skala dzisiejszych protestów, mimo że władze zapowiedziały daleko idące ustępstwa.
"Żółte kamizelki" tym razem omijają Paryż i zamierzają protestować w czternastu miastach Francji. Głównym miejscem protestów ma być Wersal. Z tego powodu nieczynny będzie dla publiczności pałac Ludwika XIV. Prefekt Jean-Jacques Brot powiedział, że istnieje duże prawdopodobieństwo ataku protestujących na Wersal. Zapewnienie bezpieczeństwa turystów wiązałoby się ze zbyt dużymi kosztami, stąd decyzja o zamknięciu pałacu.
Protesty zaczęły się od zapowiedzi podwyżek cen paliw. Po wycofaniu się rządu z tych planów protestujący mnożą wymagania - chcą obniżenia lub zniesienia podatków, podwyżek emerytur i minimalnej pensji i zwiększenia siły nabywczej pieniądza.