- Wieczorem 10 marca poczułem się gorzej. Położyłem się do łóżka, ale źle spałem, ciągle się kręciłem. Po nocy zmierzyłem sobie gorączkę, termometr pokazał 37,5. Żona zasugerowała mi, że powinienem zrobić wymaz, ponieważ mamy w domu dwójkę małych dzieci. Dwa dni później wszystko było już w porządku, podniesionej temperatury nie miałem już od dłuższego czasu. Po południu zadzwonił do mnie lekarz i powiedział, że jestem "pozytywny". Nie spodziewałem się takiego wyniku, skoro wszystko już było OK. Spytałem, czy żartuje, ale był poważny - opisuje Gabbiadini, dodając, że pewne myśli nie dają mu spokoju.