Według irackiej policji co najmniej dwie osoby zginęły, a pięć zostało rannych, gdy w pobliżu polskiej ambasady eksplodował samochód-pułapka. Wśród ofiar nie ma Polaków. Sam budynek też nie został uszkodzony. - Rano w odległości około 200 metrów od ambasady doszło do eksplozji. Była na tyle silna, że w budynku otworzyły się okna. Nikomu z pracowników nic się nie stało -opowiada "Rz" p.o. ambasadora Waldemar Figaj. -Pozostałe trzy eksplozje rozległy się jeszcze dalej. Nie mamy więc prawa twierdzić, że to my byliśmy celem ataku.
Generał Roman Polko, p.o. szefa Biura Bezpieczeństwa, łączy jednak wczorajsze eksplozje ze środowym zamachem na ambasadora Pietrzyka. -Terrorystom chodzi oto, by zapewnić sobie jeszcze większy rozgłos w mediach i podtrzymać niepokój oraz wrażenie chaosu wywołane po ataku na polskiego ambasadora - powiedział "Rz" były szef jednostki specjalnej GROM.
Podobnie uważa Krzysztof Liedel, ekspert ds. terroryzmu: - Widać, że terroryści mają na celowniku przedstawicieli polskiej administracji. Nie przypadkiem do ataku przystąpili akurat podczas kampanii przedwyborczej. MSZ uspokaja. - Większość pracowników ambasady przebywa już w zielonej strefie. W placówce w centrum miasta bywa tylko Waldemar Figaj oraz osoby, które go chronią - mówi "Rz" rzecznik Robert Szaniawski. Jak dowiedziała się "Rz", zastępca ambasadora musi tam jeździć, ponieważ tylko w starym budynku jest infrastruktura, która pozwala na przeprowadzanie poufnych rozmów z władzami w Warszawie. W zasadzie do przeniesienia został głównie ten sprzęt. Przeprowadzka w bezpieczniejsze miejsce to więc kwestia godzin, a najdalej dwóch dni. 7