Maurizio Gasparri, przewodniczący senackiego klubu partii Lud Wolności Silvia Berlusconiego, zapowiada dochodzenie parlamentarne w sprawie zakupu przez Włochy 24 milionów szczepionek przeciw świńskiej grypie za 200 milionów euro. Dotychczas zaszczepiło się zaledwie 35 tysięcy osób. Być może dlatego, że większość włoskich lekarzy odradzała szczepienia swoim pacjentom. Argumentowali, że nowa grypa jest łagodna i można ją leczyć tradycyjnymi lekami przeciwgrypowymi.
Statystyka zdaje się potwierdzać tę opinię, bo na A/H1N1 zapadło dotychczas około 4 milionów Włochów. Zmarły natomiast, głównie na skutek powikłań spowodowanych innymi schorzeniami, 193 osoby, a więc kilkanaście razy mniej, niż co roku umiera z powodu zwykłej grypy.
Gasparri podejrzewa, że pozbawione skrupułów międzynarodowe koncerny farmaceutyczne celowo za pomocą mediów rozpętały grypową histerię, by sprzedać swoje produkty. Zapowiedział, że „nie ujdą im na sucho nielegalne zyski”. Oskarżenia Gasparriego pośrednio wymierzone są również w ministra zdrowia Ferruccia Fazio, który zamówił szczepionki dla 40 proc. populacji. Ten broni się, że grypa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, bo na wiosnę dojdzie do kolejnej pandemii.
Przypomina, że w porównaniu z innymi państwami Włochy w obliczu grypy zachowały się rozsądnie.
Jak się okazuje, Francja zakupiła 94 mln szczepionek (1,5 na mieszkańca), a Wielka Brytania 130 mln (2,1 na mieszkańca). Niemcy zamówiły 50 mln sztuk (0,6 na mieszkańca) i próbują renegocjować umowę, zmniejszając zamówienie o połowę. Szwajcaria, która też zgromadziła ogromne zapasy szczepionek, chce je odsprzedać państwom Trzeciego Świata. Po części tak wielkie zamówienia wynikły z obawy, że trzeba się będzie szczepić dwukrotnie.