[i]Korespondencja z Berlina [/i]
– Należy docenić gotowość Niemiec do respektowania polskiej pamięci – mówił Bronisław Komorowski na pokładzie samolotu lecącego do stolicy Niemiec. Po raz pierwszy w historii prezydent Polski złożył wieniec w obozie Sachsenhausen w towarzystwie szefa niemieckiego państwa Christiana Wulffa. To tu zamordowano dowódcę AK generała Stefana Grota-Roweckiego i tu zmarło kilkunastu spośród polskich profesorów aresztowanych w 1939 roku w Krakowie.
Zdaniem naszych dyplomatów to bardzo ważny gest ze strony Berlina, pokazujący, że Niemcy nie zamierzają zaprzeczać swojej odpowiedzialności za II wojnę światową. Od kilku lat w Polsce pojawiają się obawy, że próbą relatywizowania niemieckiej winy będzie projekt „Widocznego znaku”, który ma upamiętnić powojenne wypędzenia Niemców m.in. z terenów Polski. Wizyta prezydentów w niemieckim obozie może być również częścią kampanii przeciw pojawiającym się w zachodniej prasie kłamliwym określeniom „polskie obozy śmierci”.
Prezydent Komorowski przypomniał w Berlinie o polskim wkładzie w upadek muru berlińskiego. Razem z szefem Bundestagu Norbertem Lammertem złożył kwiaty przed pomnikiem „Solidarności”, który dzięki współpracy parlamentów obu krajów stanął przed Bundestagiem.
Ale nie skończyło się na symbolach. Prezydent podczas spotkania z kanclerz Angelą Merkel chciał wyjaśnić, czy Niemcy blokują unijne dotacje na budowę gazoportu w Świnoujściu. Za jedną z najważniejszych spraw do załatwienia uznał sytuację Polaków w Niemczech, którym władze nie chcą przyznać statusu mniejszości. Rozmowa dotyczyła również Rosji. – Polska konsekwentnie oczekuje, że strona niemiecka będzie z nami konsultowała, jakie działania podejmuje – mówił Komorowski. Polska chce sobie zapewnić wpływ na unijną politykę wobec Rosji m.in. dzięki wznowieniu współpracy z Francją i Niemcami w ramach Trójkąta Weimarskiego.