Sprawa siedmiomiesięcznego dziecka trafiła do sądu nie z powodu imienia, ale dlatego, że rodzice nie mogli pogodzić się w kwestii nazwiska syna. Ku ich zaskoczeniu sędzia Lu Ann Ballew rozstrzygnęła spór przypisując chłopcu nazwiska obojga rodziców, ale nakazała zmienić imię z Messiah na Martin.
Chłopiec nazywa się teraz, zgodnie z wyrokiem sądu Martin DeShawn McCullough.
Sędzia uznała, że imię Mesjasz może spowodować w przyszłości kłopoty, gdyż dziecko będzie dorastać w środowisku chrześcijańskim, zaś tytuł Mesjasz jest przynależne tylko jednej osobie - Jezusowi Chrystusowi. Twierdzi również, że podjęła decyzje kierując się wyłącznie dobrem dziecka, które w przyszłości może spotkać wiele przykrości z powodu imienia, na wybór którego nie miało żadnego wpływu.
Rodzice, choć zadowoleni z rozstrzygnięcia w kwestii nazwiska (sędzia połączyła obydwa - DeShawn McCullough), ze zmianą imienia zgodzić się nie chcą. Matka zamierza się odwołać od decyzji sądu.
- Nie wybraliśmy imienia dla syna ze względów religijnych - tłumaczy. - Po prostu - pasowało do imion naszych starszych synów, bliźniaków - Micaha i Masona. Nie sądziłam, że sędzia ma prawo zmienić imię mojemu dziecku z powodu własnych przekonań religijnych - mówi oburzona matka. - Skoro każdy ma prawo wierzyć, w co chce, ma również prawo nazwać dziecko tak, jak chce - uważa.