Pierwotnie głosowanie planowane było na przyszły tydzień, jednak Fidesz zaproponował przyspieszenie decyzji, zapewne dlatego, że jedynie kluby opozycji wystąpiły z propozycjami poprawek, których rząd nie przyjął. W tej sytuacji dyskusja parlamentarna stała się bezprzedmiotowa.
Opozycja domagała się ujawnienia utajnionych na 10 lat fragmentów umowy z Rosją, na co rząd się nie zgodził. Najpoważniejsze zastrzeżenia zgłosiła partia LMP, której przewodniczący Andras Schiffer rozwinął na Sali obrad plakat o treści „Węgry sprzedane i zadłużone". Jedna z posłanek opozycji na znak protestu uruchomiła syrenę alarmową. Przewodniczący parlamentu Laszló Köver nazwał protestujących posłów „idiotami" i zaproponował wyznaczenie im kar regulaminowych.
Kuriozum głosowania była nieobecność głównych aktorów węgierskiej sceny politycznej. Na Sali obrad nie było premiera Orbana, jego zastępców ani ministra gospodarki. Zabrakło też przywódców opozycyjnych socjalistów.