"Ukraińskiemu rządowi nie można odmówić prawa do tego, by podejmował działania mające na celu ukrócenie poczynań bojówek, które przemocą zajmują publiczne budynki, posterunki policji i przejmują kontrolę nad całymi miastami - ale to, co obecnie robi kijowski rząd, nie jest mądre" - twierdzi komentator "Frankfurter Allgemeine Zeitung". "Dla Ukrainy najważniejsze jest przede wszystkim, by 25 maja odbyły się wybory prezydenckie. Nic tak skutecznie nie odebrałoby podstaw twierdzeniom rosyjskiej propagandy, że w Kijowie na drodze puczu do władzy doszła faszystowska junta, jak regularne wybory. Z tego właśnie względu Rosja próbuje udaremnić to głosowanie, wywołując eskalację konfliktu na wschodniej Ukrainie. W rewanżu za to Kijów powinien zrobić wszystko, by ten plan Rosjan się nie ziścił. Odzyskanie Słowiańska mogłoby poczekać".
"W tej sytuacji amerykański prezydent domaga się zaostrzenia sankcji przeciwko Putinowi i jego Putinlandii" - zaznacza "Tagesspiegel". "Dla wyjaśnienia: chodzi tu o prawdziwe, bolesne sankcje; takie, które dotknęłyby także rynek finansowy. Bo na co tu jeszcze czekać? Jak długo jeszcze czekać, skoro nic się nie posuwa do przodu, co dawałoby nadzieję na to, że Putin ustąpi, o jego odwrocie już w ogóle nie wspominając. Putinlandia musi poczuć, że tak nie może być dalej, nawet, jeżeli to trochę dłużej potrwa i nałożone sankcje będą utrzymywane przez dłuższy czas. Chodzi przecież o prymat polityki, który muszą uznać wszyscy, także gospodarka. Musi ona mieć zrozumienie dla zdecydowanego postępowania przywódców".
"Die Welt"
podkreśla: "Obama i Merkel stawiają na dyplomację. Czerwoną linią jest dla obydwojga wschodnia granica obszaru NATO. Ale jeżeli Putin na Ukranie podepcze zasadę ONZ, że zmiany granic mogą następować tylko na drodze pokojowej, nastroje mogą się diametralnie zmienić. Wtedy tak emocjonalny senator jak McCain nie będzie jedynym, który będzie opowiadał się za twardszym postępowaniem wobec Rosji".
"Muenchner Merkur"