Ok. 40 osób z Syrii, którym azylu udzieliła administracja byłego prezydenta kraju Jose Mujicy, zebrało się na Placu Niepodległości w Montevideo, pod oknami siedziby prezydenta kraju. Syryjczycy rozbili tam namioty, które zwinęli po tym, jak spotkali się z nimi przedstawiciele urugwajskich władz.
Na specjalnej konferencji prasowej przedstawiciele syryjskich rodzin, które otrzymały azyl w Urugwaju tłumaczyli, że kraj ten okazał się dla nich "zbyt drogi i zbyt niebezpieczny". - Przybyli tutaj, ponieważ obiecano im wiele rzeczy, obiecano lepsze życie. Ale nie żyje im się tutaj lepiej. Oni nie chcą pieniędzy, nie chcą od tego państwa niczego. Chcą wracać (Syryjczycy przybyli do Urugwaju z obozów dla uchodźców w Libanie - red.). - wyjaśnił Ali Jalil Ahmad, przewodniczący Urugwajskiego Centrum Islamu, który wystąpił na konferencji w roli tłumacza. - (Syryjczycy) zwracają się z prośbą do Narodów Zjednoczonych i do wszystkich krajów świata o zabranie ich stąd - dodał. - Urugwaj nie jest krajem dla uchodźców. Urugwajczycy to dobrzy ludzie, ale mają swoje problemy i potrzebują pomocy bardziej niż my - przekonywali Syryjczycy, którzy chcą opuścić południowoamerykański kraj.