Potomkowie zmasakrowanych wtedy plemion domagają się od lat od Niemiec wielomiliardowych reparacji za ludobójstwo, jakiego dopuścili się Niemcy w swej dawnej kolonii w Afryce Południowo-Zachodniej, dzisiejszej Namibii. Przygotowano już pozew do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego w Hadze. W odpowiedzi Berlin wysłał do Windhuku negocjatora, którego zadaniem jest doprowadzenie do porozumienia. Wszystko to jest rzeczą bez precedensu, która może mieć znaczenie także dla roszczeń odszkodowawczych pod adresem Niemiec za masakry w czasie II wojny światowej z Włoch, Grecji czy Polski. Niemiecki rząd chce tego uniknąć i przedstawia propozycje kompromisowe.
Cała sprawa sięga lat 1904–1909, do czasów powstania ludu Herero i Nana przeciwko władzy niemieckiej. Zaczęło się od ataków na niemieckich osadników i już w pierwszych tygodniach ponad setka z nich straciła życie. Przysłane z Niemiec oddziały pod dowództwem generała Lothara von Trotha zmusiły całe plemię do wycofania się na tereny pustynne. Niemcy odcięli im drogę do źródeł wody. Nie wiadomo, ilu Herero zginęło. Szacuje się , że mogło to być nawet 80 proc. plemienia, które przed powstaniem liczyło co najmniej 50 tys. członków. Nie brakuje badań mówiących, że było znacznie liczniejsze. Podobny los spotkał plemię Nana, nazywane przez Niemców Hotentotami.
Zdaniem niektórych niemieckich historyków za większą część ofiar nie są odpowiedzialne wojska cesarskie, lecz przywódcy plemienni, którzy sami skierowali swój lud na zagładę na pustyni. Przeczy temu „list" gen. von Trotha z jesieni 1904 do zbuntowanych plemion, w którym jest mowa o strzelaniu do każdego Herero w „granicach Niemiec" i odesłaniu kobiet i dzieci do ich plemion „albo strzelaniu do nich". Na tej właśnie podstawie potomkowie Herero i Nana domagają się odszkodowań za ludobójstwo. Kilkanaście lat temu wystąpili z pozwem do sądu w Nowym Jorku, opiewającym na 2 mld dol. Został odrzucony z przyczyn formalnych.
Cztery lata temu do żądań potomków ofiar dołączył się rząd Namibii, wysyłając odpowiednie noty do Berlina. – Jest to sprawa, która nie schodzi obecnie z łam namibijskich mediów – mówi „Rzeczpospolitej" Eberhard Hofmann z niemieckojęzycznego dziennika „Allgemeine Zeitung" w Windhuku. Zwraca uwagę, że od 1990 roku Niemcy przeznaczyły na pomoc dla Namibii 870 mln euro. Potężna suma, biorąc pod uwagę, że kraj liczy nieco ponad 2 mln mieszkańców.
Obecnie Berlin proponuje utworzenie wspólnego funduszu z kapitałem 100 mln euro. Być może z przeprosinami za ludobójstwo udać mógłby się do Namibii prezydent RFN. Rozmowy trwają, lecz niemieckie propozycje są na razie odrzucane przez negocjatorów w Namibii.