Reklama

Pucz w Turcji: co wiemy do tej pory

Władze wskazały głównych winnych. Sporo o nieudanym zamachu stanu z 15 lipca jednak nie wiemy.

Aktualizacja: 01.08.2016 17:57 Publikacja: 31.07.2016 18:37

Noc z 15 na 16 lipca. Czołgi puczystów na moście w Stambule

Noc z 15 na 16 lipca. Czołgi puczystów na moście w Stambule

Foto: AFP

Zamach stanu rozpoczął się o 22.00. Wiele wskazuje na to, że tureckie służby (Narodowa Organizacja Wywiadowcza, turecki skrót: MIT) nic nie wiedziały o jego przygotowaniu. Dopiero cztery godziny przed atakiem puczystów wzmogły czujność, bo zaobserwowały dziwne ruchy wojsk w Ankarze i Stambule.

MIT była ostatnio bardziej zajęta rozpracowywaniem dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego i organizacji kurdyjskich niż uważanych teraz za największych wrogów Turcji zwolenników mieszkającego w USA kaznodziei Fethullaha Gülena. Na dodatek długo nie mogła sobie poradzić z przechwyceniem wiadomości, które przesyłali sobie wojskowi oddani Gülenowi.

Amerykański dziennik „Wall Street Journal" dowiedział się z anonimowych źródeł w tureckich służbach, że MIT ostatniej zimy wykryła, iż oficerowie z organizacji Gülena porozumiewali się dzięki specjalnej aplikacji ByLock. Ale gdy się zorientowali, że ten kanał informacji jest namierzony, szybko przerzucili się na inne systemy łączności. MIT ich nie rozpracowała. Nie przechwyciła żadnej wiadomości, w której byłaby mowa o przygotowywanym zamachu stanu. Do ostatniej chwili nic o tym nie wiedziała.

Podejrzenie wzbudziło tylko nagranie na YouTube z marca, skierowane do wyznawców Fethullaha Gülena – pojawił się na nim w innym niż zwykle ubiorze. Miał na sobie kurtkę w kolorze khaki, przypominającą część munduru wojskowego. Na innych nagraniach jest w czarnej marynarce bez krawata lub ciemnoszarym płaszczu i białej muzułmańskiej czapeczce. Może był to jakiś przekaz dla gülenistów. Jednak nawet wielu z nich podobno nie zorientowało się, jak go odczytać.

„Powtarzam, strzelajcie do tłumu"

Władze tureckie zaraz po stłumieniu puczu ogłosiły, że stoi za nim Gülen, czemu on – jeszcze trzy lata temu bliski sojusznik Recepa Erdogana – stanowczo zaprzecza.

Reklama
Reklama

Państwowa Agencja Anadolu przedstawiła wielostronicowy dokument o przebiegu zamachu stanu i jego konsekwencjach. Prezentacja angielskojęzycznej wersji nastąpiła w ostatni piątek, ale treść była gotowa już sześć dni wcześniej. Zaczyna się on od stwierdzenia, że pucz próbowała przeprowadzić „pewna grupa w armii tureckiej związana z Organizacją Terrorystyczną Fethullaha (FETÖ)".

Mieli to, jak wynika z doniesień tureckich mediów, potwierdzić niektórzy oficerowie zatrzymani po nieudanym zamachu stanu. A przetrzymywany przez puczystów przez dziesięć godzin dowódca sztabu generalnego gen. Hulusi Akar (jest nim nadal), stwierdził na dodatek, że ktoś z puczystów proponował mu przeprowadzenie rozmowy telefonicznej z Gülenem.

Z kolei w raporcie Agencji Anadolu są cytaty z rozmów prowadzonych w czasie puczu przez oficerów „powiązanych z (FETÖ)", korzystających ze smartfonowej aplikacji WhatsApp. Pojawia się tam rozkaz: „Powtarzam, strzelajcie do tłumu, by go rozpędzić", oraz chłodne stwierdzenie: „zabiliśmy cztery osoby, stawiające opór w Cengelköy [dzielnica w azjatyckiej części Stambułu – red.]. Nie ma problemu". Ma to dowodzić wyjątkowej bezwzględności puczystów, armia w czasie poprzednich zamachów nie strzelała do cywilów. I nie atakowała gmachu parlamentu, do czego tym razem doszło.

Co ciekawe, w tych zacytowanych przez państwową agencję konwersacjach brali udział majorowie i pułkownicy. Nie ma żadnego śladu, by jakieś rozkazy w czasie puczu pochodziły od generałów.

Zdążyć przed czystką

Pucz został słabo przygotowany i brało w nim udział niewielu wojskowych – to jest jasne dla wszystkich. Dlaczego więc próbowano go przeprowadzić? Wielu ekspertów uważa, że puczyści nie mieli wyjścia, i tak by zostali wyrzuceni z armii, niezależnie od tego, co zrobią. Czystka w armii miała nastąpić podczas corocznego posiedzenia Najwyższej Rady Wojskowej (YAS). To najważniejsza instytucja w armii, a zanim do władzy doszła umiarkowanie islamistyczna Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana, najbardziej wpływowa w kraju. W jej skład wchodzi 16 osób, ostatnio na czele stoi premier z AKP, a obok niego zasiada jeszcze jeden polityk z rządzącej partii i 14 czterogwiazdkowych generałów.

Tradycyjnie zbierała się w pierwszym tygodniu sierpnia i przez trzy dni decydowała, kto z wojskowych idzie w górę, kto na emeryturę, a kto musi odejść z armii. Tym razem wyrzucenie groziło kilkuset wysokiej rangi oficerom. Jak się dowiedział „Wall Street Journal", 11 lipca MIT przekazała do sztabu generalnego nazwiska 600 podejrzanych oficerów. Przeciwnicy Erdogana dowiedzieli się o tym i zdecydowali na przeprowadzenie puczu cztery dni później, by wyprzedzić posiedzenie Najwyższej Rady Wojskowej.

Reklama
Reklama

Pojawia się pytanie, czy wszyscy podejrzani byli gülenistami? I czy tylko oni brali udział w puczu? Niekoniecznie. – Słyszałem od tureckich ministrów, że byli zaangażowani i inni. Najwyraźniej niektórzy kierowali się innymi motywami, o których coś się dowiemy w nadchodzących tygodniach, pewnie też niektórzy nie wiedzieli, że ich bracia oficerowie byli gülenistami – powiedział Richard Moore, ambasador Wielkiej Brytanii w Ankarze, w rozmowie z anglojęzycznym dziennikiem „Hürriyet Daily News".

Zdrajcy i męczennicy

Jako „formalnego przywódcę junty" dzień po próbie zamachu stanu przedstawiono czterogwiazdkowego generała Akina Öztürka, byłego dowódcę wojsk powietrznych. Kilkanaście godzin później państwowa Agencja Anadolu napisała, że przyznał się do organizowania puczu. Opublikowała zdjęcia z komendy głównej policji w Ankarze, gdzie przesłuchiwano podejrzanych wyższych oficerów. Generał Öztürk stał w środku pierwszego rzędu, w koszulce polo, ze śladami pobicia.

Jeszcze tego samego dnia agencja zdementowała swoją informację. Podała, że Akin Öztürk powiedział prokuratorom, że nic nie wie ani o tym, kto zaplanował pucz, ani kto nim dowodził. Główny podejrzany stwierdził, że z jego doświadczenia wynika, że za próbą zamachu stoi najprawdopodobniej „równoległa struktura" – jak oficjalnie od paru lat nazywano ruch Gülena, zanim określono go mianem organizacji terrorystycznej FETÖ. Całkowicie odciął się od „struktury", a nawet podkreślił, że ją mocno zwalczał. Na dowódcę wojsk lotniczych wybrał go zresztą sam Erdogan, w roku 2013, gdy był jeszcze premierem.

Odcinanie się od Gülena i zapewnienie, że nic nie wiedział o zamachu stanu, mu nie pomogły. Nadal występuje jako puczysta numer jeden. Öztürk został zdegradowany i usunięty z listy członków Najwyższej Rady Wojskowej (jest po nim puste miejsce). Był jedynym z podejrzanych oficerów, który należał do Rady.

W raporcie państwowej Agencji Anadolu jako następni pod względem wagi puczyści przedstawieni są dowódcy Drugiej i Trzeciej Armii – generałowie Adem Huduti i Erdal Öztürk.

Z armii usunięto do ostatniej środy 1684 wojskowych „z powodu ich powiązań z FETÖ". Najwięcej z wojsk lądowych (1069, w tym 87 generałów). Z marynarki wojennej – 154 wojskowych, w tym 32 admirałów, a z wojsk powietrznych – 461, w tym 30 generałów.

Reklama
Reklama

W czasie puczu zginęło 173 cywilów, 62 policjantów i pięciu żołnierzy lojalnych wobec władz – wszyscy są teraz zwani męczennikami. 24 zabitych puczystów skończyło na „cmentarzach zdrajców", w nieoznaczonych dołach – zostali pozbawieni jakichkolwiek pogrzebowych rytuałów.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1388
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1387
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama