Korespondencja z Rzymu
Lewaccy terroryści Czerwonych Brygad mają na sumieniu blisko 200 śmiertelnych ofiar. Najgłośniejszą był zamordowany w 1978 r. Aldo Moro, przywódca chadecji, dalece największej wówczas partii politycznej, a przedtem premier Włoch.
Gallinari brał udział w porwaniu, więzieniu, przesłuchiwaniu i zamordowaniu polityka. Ma na sumieniu wiele innych ofiar.
Schwytany w rok później, został skazany na dożywocie. Nigdy nie żałował swoich zbrodni, nie wyraził skruchy i nie przeprosił rodzin ofiar. Gdy wczoraj ogłoszono o jego śmierci (atak serca), natychmiast na stronach internetowych wielu ugrupowań skrajnej lewicy, też tzw. centrów społecznych, skupiających lewicową młodzież, pojawiły się wychwalające lewackiego mordercę nekrologi.
Wyczytać można m.in. „Chwała Mu za wierność ideałom i konsekwencję", Prawy człowiek o niezłomnym kręgosłupie moralnym", „Bohaterski rewolucjonista".