Sarkozy starł się z Peerem Steinbrückiem podczas lipcowego szczytu ministrów finansów UE w Brukseli. Niemiec miał mu zarzucić, że woli robić swoim wyborcom prezenty podatkowe warte miliardy euro, zamiast trzymać się planów oszczędnościowych uzgodnionych na szczeblu unijnym. -Jak pan śmie mówić do mnie tym tonem - miał odpowiedzieć Sarkozy. Steinbrück stał się nad Sekwaną persona non grata.
Nicolas Sarkozy obraził się też na Angelę Merkel. Nie jest w stanie wybaczyć pani kanclerz, że wtedy nie skarciła publicznie swojego ministra za atak na francuskiego prezydenta. W Pałacu Elizejskim powoli rośnie niechęć do "kochanej Angeli". - Merkel działa Sarkozy'emu coraz bardziej na nerwy - powiedział "Rz" jeden z bliskich współpracowników prezydenta.
Rz: Sarkozy jest obrażony na niemieckiego ministra finansów oraz na kanclerz Merkel. Wygląda na to, że na linii Paryż - Berlin panuje napięcie.
Dominique Moisi:
Strona niemiecka nadal jest poirytowana sposobem prowadzenia polityki przez prezydenta Francji. Polityczny styl Nicolasa Sarkozy'ego można bez ogródek nazwać autorytarnym. To nie podoba się kanclerz Merkel. Niemcy chcą pokazać, że nie mają zamiaru przyjmować pouczeń od kogokolwiek. Sarkozy'emu zależy wprawdzie na dobrych stosunkach z Niemcami, jednak na pierwszym miejscu stawia interesy Francji. Zgodnie z nimi podejmuje decyzje. Za czasów Mitterranda czy Giscarda to, co było dobre dla Europy, było również dobre dla Francji. Teraz jest odwrotnie. Powrót do priorytetów narodowych prowadzi do ostrej wymiany poglądów z partnerami europejskimi. Także z Berlinem. Sarkozy nie ma kompleksu niższości wobec Niemców i chce, aby o tym wiedzieli.