„Posiedźmy chwilę w skupieniu, by pomyśleć o nadchodzącym dniu” – od takich lub podobnych słów zaczynają lekcje niektóre dzieci w Illinois. Od dziś zaczynać będą wszystkie, taki bowiem obowiązek nakłada na nie nowa stanowa ustawa.
14-letnia gimnazjalistka z przedmieść Chicago Dawn Sherman stwierdziła jednak, że nie ma ochoty siedzieć w milczeniu przez kilkanaście sekund, i postanowiła skierować sprawę do sądu. – Po prostu nie chcę, by moja nauka była niepotrzebnie przerywana – wyjaśniała mediom. W imieniu córki pozew wniósł jej ojciec Rob Sherman, znany działacz na rzecz praw ateistów. Nie jest to pierwsze tego rodzaju przedsięwzięcie tej pary. Niedawno doprowadzili wspólnie do usunięcia z listy piosenek śpiewanych podczas uroczystości szkolnych „God Bless America” („Boże, pobłogosław Amerykę”) – pieśni patriotycznej napisanej przez żydowskiego imigranta Irvinga Berlina. Shermanowi udało się też usunąć krzyże z emblematów kilku okolicznych gmin.
Zdaniem Roba Shermana przepis wprowadzający obowiązek cichej refleksji narusza konstytucję, która mówi, że władze nie mogą ustanawiać religii państwowej.
W ostatnich dziesięcioleciach zwolennicy tego poglądu doprowadzili do usunięcia większości odniesień do Boga i wiary ze szkół publicznych i innych budynków państwowych. Zakazane są krzyże na ścianach, nawet bożonarodzeniowe choinki. Ale czy można zakazać ciszy? Nowa ustawa nie mówi o tym, że chwila milczenia ma służyć modlitwie.
– Nasze dzieci potrzebują takiej chwili ciszy. Pozwoli im ona posłuchać, jak szeleszczą liście, jak śpiewa ptak, jak brzmią kroki dziecka za oknem – wyjaśnia zasiadająca w stanowej izbie demokratka Monique David, która poparła ustawę. – Wszyscy znakomicie wiedzą, o co tak naprawdę chodzi: o wprowadzenie tylnymi drzwiami modlitwy do klas – odpowiada Rob Sherman.