Wszystko wskazuje na to, że już w najbliższych dniach poprawka wniesiona przez senatora Sojuszu Narodowego zostanie przyjęta. Dzięki niej prostytutki, choć tylko uliczne, dołączą do „osób niebezpiecznych, stanowiących fizyczne lub moralne zagrożenie dla nieletnich lub zdrowia obywateli”. Można im będzie wręczyć nakaz opuszczenia wsi lub miasta (w przypadku obywateli Włoch), a nawet kraju (obcokrajowcy). Dotychczas włoskie prawo karało wyłącznie osoby trzecie czerpiące zysk z prostytucji.
We Włoszech w 1958 r. zamknięto domy rozpusty, więc prostytutki przeniosły się na ulice. Według najnowszych szacunków jest ich teraz 70 tys. – o 20 tys. więcej niż pięć lat temu. 65 proc. pracuje na świeżym powietrzu, a reszta w hotelach lub w swoich mieszkaniach. Co piąta prostytutka jest niepełnoletnia.
W ostatnich latach seks- biznes przejęły zagraniczne gangi. Blisko połowa prostytuujących się pochodzi z zagranicy, głównie z Nigerii i Rumunii. To zwłaszcza przeciw nim wymierzona jest senacka poprawka. Jak się szacuje, blisko 15 procent prostytutek we Włoszech to zwabione tu podstępnie imigrantki pracujące najczęściej pod przymusem własnych rodaków. Zwiększona podaż usług z importu wymusiła spadek cen do około 30 euro za zbliżenie, co skutecznie wypiera z rynku Włoszki i Włochów. Włoskie organizacje mafijne, czerpiące ogromne zyski z handlu narkotykami, ograniczają się więc teraz do pobierania haraczu od kolegów z zagranicy.
9,5 mln Włochów przynajmniej raz w miesiącu korzysta z usług prostytutek
Mimo to włoski rynek szacowany na 9,5 miliona klientów, którzy przynajmniej raz w miesiącu korzystają z usług prostytutek, wart jest ponad miliard euro rocznie, a jedna prostytutka miesięcznie potrafi przynieść opiekunowi zysk w wysokości 5 – 7 tys. euro. – Może teraz poprawi się zrujnowany przez obcokrajowców rynek? – liczą na senatorów włoskie prostytutki.