Do dramatycznego incydentu doszło 9 listopada 2004 roku, w pierwszym dniu bitwy o Faludżę. 24-letni sierżant Jose Nazario, dowódca drużyny z 1. Pułku Marines, i jego ludzie w jednym z budynków natknęli się na czterech mężczyzn, których zastrzelili – pisał „Marine Corps Times”. Oprócz sierżanta Nazario oskarżeni są również dwaj inni marines: Ryan Weemer i Jermaine Nelson, którzy otrzymali od niego rozkaz zabicia jeńców. Ponieważ jednak nadal pozostają w służbie, podlegają sądownictwu wojskowemu.
Prokuratura federalna twierdzi, że Irakijczycy zostali wzięci do niewoli, powinni więc być traktowani jako jeńcy wojenni.
– Wszyscy byli wielokrotnie instruowani, że nie można robić im krzywdy – podkreślają prokuratorzy.
Mają dowody. Nazario przekazał dowództwu wiadomość, że pojmał czterech bojowników. Usłyszał od wysokiego rangą oficera: „Czy już są martwi?”. Gdy odpowiedział, że jeszcze żyją, usłyszał: „To działaj”. Wtedy dokonał egzekucji.
Nazario twierdzi, że jest niewinny. Jego obrońcy argumentują, że trwały działania wojenne, zastrzelenie Irakijczyków było więc uzasadnione. Dowodzą, że stawianie byłego wojskowego przed sądem cywilnym jest poważnym błędem. Podobnie uważają żołnierze.