Mundury, siodła i pełne uzbrojenie wsadzili do ciężarówki, a sami – dwoma autokarami – wyruszyli wczoraj w kierunku Somosierry. Dotrą tam w piątek rano. Bitwa z udziałem 450 uczestników rozegra się w niedzielę. Nie wiadomo, ilu ludzi przyjdzie ją obejrzeć. Zabrakło zaproszeń.
– Mamy wszystko, z wyjątkiem koni, które zapewniają Hiszpanie – mówi „Rz” Marcin Piontek, prezes zarządu Arsenału, Stowarzyszenia Regimentów i Pułków Polskich 1717 – 1831. Od ośmiu lat bierze udział w rekonstrukcjach. Od czterech jest szwoleżerem, pod Somosierrę jedzie w zupełnie nowym mundurze. – Kompletowałem go przez rok. Niektóre elementy musiałem sprowadzać z Pakistanu i Kanady. Był gotowy na dwa dni przed wyjazdem – mówi.
Dla Polaków to bardzo ważna rekonstrukcja. 30 listopada 1808 roku to szarża polskich szwoleżerów w wąwozie pod Somosierrą doprowadziła do zwycięstwa Napoleona i otworzyła mu drogę na Madryt. Na pomysł inscenizacji wpadli Hiszpanie.
– Przegrany zaprosił zwycięzcę – mówi Piontek.
Rekonstrukcję zorganizowały Wspólnota Autonomiczna Madrytu i stowarzyszenie Ochotnicy Madrytu, które od lat zajmuje się upamiętnianiem bitwy pod Somosierrą. – To bardzo miłe, że jedna z najsłynniejszych szarż kawalerii na świecie cieszy się szacunkiem Hiszpanów, którzy przegrali bitwę. Ich zaproszenie to znaczący gest – mówi „Rz” Jan Stanisław Ciechanowski, zastępca kierownika Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. On również będzie w niedzielę pod Somosierrą. Jego urząd objął inscenizację patronatem i zorganizował Polakom transport do Hiszpanii. Przyznał też około 25 medali Pro Memoria, które zostaną wręczone w niedzielę. To medal za upamiętnianie walk polskiego oręża. Oprócz około 20 Polaków zostaną nim odznaczeni obywatele Hiszpanii, którzy przypominali, że to nie Francuzi, lecz Polacy dokonali szarży.