Szykuje się oblężenie Waszyngtonu

Do prezydenckiej inauguracji pozostało jeszcze ponad półtora miesiąca, ale już dziś amerykańska stolica szykuje się na ludzki potop. 20 stycznia w centrum Waszyngtonu spodziewany jest tłum, jakiego jeszcze nigdy tam nie widziano.

Aktualizacja: 30.11.2008 19:31 Publikacja: 30.11.2008 00:07

Przyszły prezydent USA Barack Obama z żoną Michelle

Przyszły prezydent USA Barack Obama z żoną Michelle

Foto: AFP

Już nazajutrz po wyborach w podwaszyngtońskim domu Johna Hughesa rozdzwonił się telefon. – Krewni i przyjaciele z różnych stron kraju nagle zaczęli interesować się naszą gościnną sypialnią, sofą w salonie, a nawet kanapą w bawialni – opowiada Hughes, właściciel niedużej firmy usługowej. Przed 20 stycznia do domu państwa Hughesów zjechać ma co najmniej 10 gości. Wszyscy na inaugurację. Według różnych szacunków, świadkami tego wydarzenia może być od półtora do czterech milionów ludzi.

National Mall, czyli ogromny, długi na trzy kilometry pas zieleni rozciągający się na zachód od Kapitolu, był już sceną niejednego wielkiego zgromadzenia. Od zaprzysiężeń kolejnych prezydentów po antywojenne demonstracje, patriotyczne parady czy zloty harleyowców.

To tu Martin Luther King wygłaszał swe słynne przemówienie w 1963 roku przed tłumem szacowanym na 200 – 300 tys. To tu wreszcie ponad milion osób było świadkami zaprzysiężenia Lyndona Johnsona, co jest na razie rekordem. Chętnych do uczestniczenia w inauguracyjnym święcie Obamy może być jednak nawet trzykrotnie więcej.

[srodtytul]Widok na telebim [/srodtytul]

Czy amerykańska stolica, licząca około 600 tys. mieszkańców, poradzi sobie z tym potopem? Waszyngtońskie władze mają co prawda duże doświadczenie z wielkimi imprezami, ale i im przydarzały się poważne wpadki. Najbardziej pamiętna miała miejsce podczas obchodów dwustulecia Deklaracji niepodległości 4 lipca 1976 r. Miasto apelowało wówczas do wszystkich uczestników, by zostawili samochody na parkingach i dojechali na Mall specjalnie zorganizowanymi środkami komunikacji miejskiej. Środki okazały się dość niespecjalne, co zaowocowało pamiętnym chaosem i niekończącymi się korkami.

Tym razem stołeczna komunikacja ma działać sprawnie. Bezpieczeństwa i porządku pilnować ma ponad 10 tys. policjantów i żołnierzy.

Na wszelki wypadek organizatorzy planują otwarcie dla widzów części Mallu za słynnym białym obeliskiem pomnika Waszyngtona, gdzie normalnie podczas uroczystości inauguracyjnych znajdowało się techniczne zaplecze towarzyszącej im parady. Ponieważ większość zebranych będzie zbyt daleko, by widzieć cokolwiek oprócz kopuły budynku Kongresu, organizatorzy rozstawią wzdłuż całego Mallu telebimy, na których oglądać będzie można przebieg ceremonii. [srodtytul]Ćwierć miliona szczęśliwców [/srodtytul]

„Tylko” 250 tys. szczęśliwców zasiądzie w specjalnie wyznaczonej strefie z widokiem na schody, na których Obama złoży prezydencką przysięgę. Wymagane do wstępu bilety są darmowe, a ich rozdziałem zajmują się między innymi biura kongresmenów, które zostały w ostatnich tygodniach zalane zamówieniami. Na czarnym rynku ceny biletów na najlepsze miejsca dochodzą nawet do 20 tys. dolarów. Tylko nieco niższe ceny osiągają miejsca siedzące wzdłuż trasy prezydenckiej parady.

– To skandal! – oświadczyła przewodnicząca komisji odpowiedzialnej za organizację ceremonii senator Dianne Feinstein, i zapowiedziała, że postara się do końca tego roku przeforsować ustawę wprowadzającą zakaz handlu biletami na inaugurację pod karą grzywny do 100 tys. dolarów lub jednego roku więzienia. Ale jeśli nawet ktoś dostanie bilet za darmo, to musi się liczyć ze sporymi wydatkami na zakwaterowanie. W Waszyngtonie i okolicach jest około 90 tys. pokojów hotelowych – i wszystko wskazuje na to, że zostały już co do jednego zarezerwowane. Próba znalezienia jakiegokolwiek pokoju w serwisach internetowych kończy się nieodmiennie komunikatem: „Brak miejsc” lub „Sprawdź inne daty”. Cały stołeczny Marriott (300 pokojów) został już zajęty na czas inauguracji przez kogoś (nazwiska nie ujawniono), kto wyłożył na ten cel milion dolarów.

Pokojów brakuje nawet w odległym o 70 kilometrów Baltimore – zostały tylko nieliczne po 400 – 500 dolarów za noc.

[srodtytul]Kwatery prywatne i koczownicy[/srodtytul]

Tym, którzy nie mają w okolicy Waszyngtonu krewnych czy znajomych i nie zdążyli zapewnić sobie miejsca w hotelu, pozostaje wynajem prywatnej kwatery za grube pieniądze.

Waszyngtońska strona craiglist.com, najpopularniejszego w Ameryce portalu ogłoszeń drobnych, zasypana jest ofertami wynajmu na czas uroczystości. Już za 1200 – 1500 dolarów można mieć na parę dni mieszkanie lub niewielki dom na przedmieściach. Kłopot w tym, że z powodu dużych odległości i spodziewanego paraliżu komunikacji miejskiej, dotarcie na Mall z przedmieść może być bardzo trudne. Dlatego im bliżej Mallu, tym ceny wyższe. Za wynajęcie na cztery dni kawalerki w odległości półgodzinnego spaceru od Mallu trzeba wyłożyć około 3 tys. dolarów.

Jeśli kogoś nie stać, a wciąż czuje nieodpartą potrzebę bycia uczestnikiem historycznego wydarzenia, pozostaje tylko jedno wyjście: koczowanie. Zdaniem władz miasta najprawdopodobniej tysiące przybędą na Mall w przeddzień uroczystości, by zająć miejsca jak najbliżej Kapitolu i w śpiworach i grubych zimowych kurtkach przetrwać do rana.

– Wszystko wskazuje na to, że będziemy mieli do czynienia z ogromnym napływem ludzi, którzy przybędą wcześnie, będą koczować do inauguracji, a potem najprawdopodobniej zostaną, by dalej świętować – przewiduje przedstawiciel Secret Service Nick Trotta.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019