Szwajcarski resort sprawiedliwości przychylił się do decyzji sądu i zgodził na wypuszczenie Romana Polańskiego. „Ma to nastąpić tak szybko, jak tylko się da, ale na pewno nie w ciągu kilku godzin” – ogłosiło ministerstwo. Zanim reżyser opuści mury więzienia, Szwajcarzy chcą się bowiem upewnić, że nie podejmie próby ucieczki. A jest to scenariusz, który tamtejsi eksperci uważają za bardzo prawdopodobny.
Sąd czeka więc, aż na koncie będzie zaksięgowana kaucja (3 mln euro), paszport Polańskiego zostanie zamknięty w sejfie, a na jego nodze zamontowana elektroniczna bransoletka. Policja musi również przygotować dla reżysera środek transportu i wprowadzić odpowiednie zabezpieczenia w jego górskiej willi w Gstaad. Tak, aby mogła służyć za areszt domowy.
[srodtytul] Samolotem do Paryża?[/srodtytul]
Bransoletka, którą będzie nosił Polański, to niewielkie elektroniczne urządzenie wyglądające jak zegarek. Emituje sygnał do aparatu umieszczonego w siedzibie policji. Gdy reżyser opuści swój dom, natychmiast włączy się alarm. Stanie się tak również, gdy będzie próbował ją rozmontować lub po prostu odciąć.
Mimo to szwajcarskie media już opracowały dla Polańskiego plan ucieczki. Aby się powiódł, reżyser musi jednak działać błyskawicznie. Na lotnisku w pobliskiej miejscowości Saane powinien czekać na niego prywatny odrzutowiec, do którego musi się dostać, zanim policjanci rozpoczną pościg. Krótki lot i znajdzie się nad bezpieczną, przychylną mu Francją. Podobno takie same rady dają mu przyjaciele. – To bzdury. Romek na pewno nie będzie uciekał! To człowiek honoru. Pozostanie na miejscu i będzie czekał na zakończenie sprawy zgodnie z prawem – mówi „Rz” przyjaciel Polańskiego reżyser Janusz Morgenstern.