Blisko tysiąc obrońców praw człowieka oraz działaczy na rzecz praw gejów i lesbijek szykowało się w sobotę do przemarszu ulicami stolicy, gdy zostali zaatakowani przez grupę około 80 skinów.
W stronę tłumu oprócz wyzwisk poleciały jajka, granaty dymne, granaty z gazem łzawiącym i kamienie. Trafiona w głowę została m.in. austriacka deputowana do Parlamentu Europejskiego Ulrike Lunacek. Napastnicy bili pięściami po twarzy także dwóch gejowskich aktywistów niosących tęczową flagę.
W obliczu zagrożenia ze strony działaczy skrajnie prawicowych organizacji policja stwierdziła, że nie jest w stanie zapewnić ochrony uczestnikom, a władze postanowiły odwołać paradę.
– Policja była zupełnie nieprzygotowana, by zmierzyć się z taką sytuacją, mimo naszych ostrzeżeń – narzekał w rozmowie z agencją CTK jeden z organizatorów marszu Roman Kollarik.
Gorzkich słów pod adresem służb mundurowych nie szczędził też redaktor słowackiego dziennika „Sme” Lukaš Fila, który napisał: „Zamiast dnia Parady Równości Słowacja doświadczyła dnia wstydu”. Żalu nie kryła również rzecznika organizacji Rainbow Pride Romana Schlesingerova. – Grupa kretynów, którzy stosują przemoc, zniweczyła naszą imprezę – stwierdziła.