Gorący spór o uchylenie przez Kongres zasady „Don’t ask, don’t tell” („Nie pytaj, nie mów”), dzięki czemu geje, lesbijki i biseksualiści mają pierwszy raz w historii zyskać prawo do jawnej służby w armii, przysłonił na kilka tygodni inny kontrowersyjny zapis w ustawie.
Jak donosi „New York Times”, w liczącym 852 strony projekcie Pentagonu znalazła się poprawka, której przyjęcie znacznie ułatwi żołnierkom służącym w strefach wojny poddawanie się aborcji.
Podobne przepisy demokraci wielokrotnie próbowali przeforsować w latach 90. Za czasów administracji Billa Clintona wprowadzono jednak zapisy, które ograniczały możliwość dokonania aborcji w szpitalach wojskowych do przypadków, gdy ciąża była wynikiem gwałtu, kazirodztwa lub gdy zagrożone było życie matki. Żołnierki, które chcą przerwać ciążę z innego powodu, muszą zrobić to w prywatnych klinikach. „New York Times” zwraca jednak uwagę, że około 100 tysięcy kobiet służących obecnie poza granicami USA – zwłaszcza w Iraku i Afganistanie – nie ma takiej możliwości.
Członkowie senackiej komisji wojskowej przyjęli ostatnio poprawkę, która zezwala na dokonywanie takich zabiegów w wojskowych placówkach. Żołnierki będą jednak musiały pokryć koszt aborcji, i to jeszcze przed jej wykonaniem. Według demokraty Rolanda Burrisa personel wojskowy zasługuje bowiem na „najwyższej jakości opiekę”, a więc na „prawo wyboru” dla kobiet i ich rodzin również na terenie placówek Departamentu Obrony.
– To kwestia zwykłej sprawiedliwości. Ta poprawka sprawi, że żołnierki, które dumnie służą naszemu państwu w armii USA, będą miały dostęp do takiej samej opieki zdrowotnej jak wszystkie inne kobiety mieszkające w Stanach Zjednoczonych – przekonuje Cecile Richards, prezes Planned Parenthood Federation of America, jednej z ośmiu organizacji, które mocno lobbowały za przyjęciem tego zapisu.