Turcja montuje koalicję przeciw Asadowi

Władze w Ankarze szukają sojuszników gotowych zmusić reżim do ustępstw, nie oglądając się na ONZ

Publikacja: 09.02.2012 19:45

Dyslokacja syryjskiej armii

Dyslokacja syryjskiej armii

Foto: AFP

Turecka dyplomacja zabiega o udział kilkudziesięciu krajów w konferencji poświęconej Syrii. Zablokowanie przez Rosję i Chiny rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ wzywającej prezydenta Baszara Asada do dymisji obnażyło bezradność wspólnoty międzynarodowej i ośmieliło reżim. Syryjska armia wytoczyła najcięższe działa przeciwko opozycji. Miasto Homs było wczoraj ostrzeliwane rakietami i pociskami moździerzowymi. Zginęło kilkadziesiąt osób. Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun potępił użycie ciężkiej broni.

– Nie pozwolimy, by tyrania przetrwała w Syrii i pogrążyła region w chaosie – ostrzegł szef tureckiej dyplomacji Ahmet Davutoglu przed wylotem do Waszyngtonu, gdzie ma przedstawić plan konferencji.

– Turcja chce zebrać wszystkie kraje, które myślą podobnie i uważają, że rozlew krwi trzeba natychmiast zakończyć. Ma to pokazać, że mimo paraliżu ONZ wspólnota międzynarodowa jest przeciwko Asadowi – mówi „Rz" Osman Bahadir Dincer z International Strategic Research Organisation (USAK) w Ankarze.

Eksperci są zgodni, że bez poparcia ONZ opcja militarna jest wykluczona. Ale kilkadziesiąt państw demonstrujących stanowczość mogłoby zmusić reżim do zmiany przywódcy. Na taki scenariusz miał nalegać w Damaszku szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow.

– Zgodnie z rosyjskim planem należy się pozbyć Asada, ale utrzymać reżim rządzący krajem. Jeśli taki kompromis poprze wspólnota międzynarodowa, to także syryjska opozycja będzie musiała go zaakceptować. Przywróci to spokój, a rosyjskie interesy nie ucierpią – tłumaczy Dincer.

Zdaniem analityków na taki scenariusz mógłby się zgodzić nawet szyicki Iran, który jest najbliższym sojusznikiem reżimu alawitów rządzących głównie sunnicką Syrią.

– Taki scenariusz zapobiegłby rozpadowi kraju, czego nie chce żaden z sąsiadów. A Rosja wyszłaby z tego z twarzą, bo premier Władimir Putin już wie, że postawił na martwego konia – uważa Pavel Baev z Instytutu Badań nad Pokojem w Oslo.

Sojusz Moskwy i Damaszku sięga czasów ZSRR. Obecnie Rosja sprzedaje Syrii przede wszystkim broń. Korzysta także z portu, który zapewnia jej dostęp do Morza Śródziemnego. Dlatego jest ona (obok Iranu) krajem, który może mieć największy wpływ na reżim w Damaszku.

– Rosja i Chiny chronią reżim przed interwencją, bo chcą pokazać, że nikt z zewnątrz nie ma prawa się wtrącać w wewnętrzne sprawy innych krajów, nawet jeśli brutalnie traktują opozycję. Przywódcy Rosji i Chin obawiają się bowiem, że w końcu sami padliby ofiarą takich wspieranych z zewnątrz rebelii – mówi „Rz" Pavel Baev.

Turecka dyplomacja zabiega o udział kilkudziesięciu krajów w konferencji poświęconej Syrii. Zablokowanie przez Rosję i Chiny rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ wzywającej prezydenta Baszara Asada do dymisji obnażyło bezradność wspólnoty międzynarodowej i ośmieliło reżim. Syryjska armia wytoczyła najcięższe działa przeciwko opozycji. Miasto Homs było wczoraj ostrzeliwane rakietami i pociskami moździerzowymi. Zginęło kilkadziesiąt osób. Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun potępił użycie ciężkiej broni.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1185
Świat
„Kamień Pamięci dla Polski” w Berlinie – niedokończony i bez jasnego przekazu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1184
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1183
Świat
Trump podarował Putinowi czas potrzebny na froncie