Dorastający wielbłąd podarowany prezydentowi Francoise Hollandowi w czasie jego niedawnej wizyty w ogarniętym wojną kraju pochodzi z kradzieży. Tak przynajmniej twierdzi Said Toureq, obywatel Mali, grożąc prezydentowi Francji sądem.
Toureq przebywa obecnie w jednym z obozów dla uchodźców na północy kraju, gdyż siły francuskie zbombardowały jego posiadłość w trakcie ataku na Timbuktu. Pozostawione w niej wielbłądy zostać miały następnie skradzione a jedno ze zwierząt władze kraju podarowały Hollande'owi w akcie podziękowania za pomoc w wyzwoleniu kraju od islamskich terrorystów. Ten podarunek przyjął. Pretensje Toureqa sprawią zapewne, że zwierzę nie zostanie na razie odtransportowane do Paryża.
Wielbłąd prezydenta Hollande jest kradziony?