Zaczęło się od pytania założyciela i szefa Twittera, Jacka Dorseya, który zapytał na Twitterze prezydenta Iranu Hassana Ruhaniego: „Czy obywatele Iranu mogą czytać pana tłity?".

Prezydent, który ma oficjalnie konto na portalu społecznościowym, odparł: „Działam na rzecz tego, by moi współobywatele mieli dostęp do globalnej informacji, bo jest to ich prawo".

W tej chwili Irańczycy rzeczywiście nie mają dostępu ani do Twittera, ani do Facebooka. Część młodych ludzi obchodzi oczywiście zabezpieczenia w sieci, jednak oficjalnie rząd Iranu nie pozwala swym obywatelom na udzielanie się na zachodnich portalach internetowych. Wyjątkiem jest prezydent Ruhani, który ma konto na Twitterze.