Chociaż większość demonstracji w kraju ma charakter pokojowy, to zwolennicy Mursiego odwołali zgromadzenie na placu Tahrir obawiając się, że może dojść do kolejnego rozlewu krwi. W zeszłym tygodniu w stolicy kraju w starciach z policją zginęło kilkadziesiąt osób. Do zaciętych walk dochodziło m.in. w kairskich dzielnicach Manial i Szubra.
Minister zdrowia poinformował, że dotychczas w starciach pomiędzy przeciwnikami i zwolennikami byłego prezydenta w prowincji Sharqia zginęła jedna osoba. Kolejne siedem zostało rannych w mieście Damietta. Jak podaje serwis Al Jazeera w Aleksandrii policja użyła przeciwko protestującym gazu łzawiącego, chcąc zakończyć starcia pomiędzy dwoma walczącymi grupami.
W Kairze pomimo odwołania zgromadzenia na placu Tahrir, część protestujących zebrała się przed pałacem prezydenckim. Na zdjęciach widać jak jeden z demonstrantów - jak podaje agencja AFP był to zwolennik prezydenta Mursiego, pali amerykańską flagę.
We wschodniej części miasta, w dzielnicy Nasr City, wojsko strzelało w powietrze, aby zmusić tłum protestujących do wycofania się i nie dopuścić do rozwoju starć.
Komentując wydarzenia w kraju, minister spraw wewnętrznych oświadczył, że większość protestów przebiegła spokojnie. Jednocześnie ministerstwo ostrzegło islamistów, że odpowie na wszelki próby naruszenia mandatu rządu tymczasowego.