W popularnym wśród młodzieży klubie Colectiv odbywał się koncert rockowy zespołu heavymetalowego "Goodbye to Gravity", któremu miały towarzyszyć efekty pirotechniczne. Na widowni znajdowało się ok. 400 osób.
Według świadków, w rezultacie eksplozji i pożaru osoby obecne w klubie ogarnęła panika. Ludzie tratowali się wzajemnie usiłując za wszelką cenę wydostać się z sali koncertowej, która miała tylko jedno wąskie wyjście.
Inny świadek powiedział, że podczas koncertu odpalano ognie sztuczne, od których najprawdopodobniej zapalił się strop sali koncertowej i jeden z filarów wspierających. Następnie doszło do silnej eksplozji a salę wypełnił gęsty dym.
Z kolei świadkowie, którzy wypowiadali się dla telewizji Digi 24, twierdzili, że na estradzie, na której grali muzycy doszło do iskrzenia aparatury wzmacniającej, od której zapaliły się wykonane z polistyrenu dekoracje.
Victor Ionescu, który był na koncercie ze swoją dziewczyną, powiedział telewizji Antena 3, że po wybuchu pojawiły się olbrzymie płomienie. "Ludzie mdleli od dymu. Był totalny chaos, ludzie deptali po leżących" - relacjonował. Większość rannych to były osoby z oparzeniami skóry i nadpalonymi włosami. Zdaniem Ionescu "tej tragedii można było uniknąć, gdyby było lepsze współdziałanie i lepsza organizacja służb ratunkowych".