Guy Sorman: Strategii Trumpa nie zna nawet Trump

Trump nie ma żadnej strategii w polityce zagranicznej, wystarczą mu tanie sukcesy medialne – mówi wybitny amerykańsko-francuski intelektualista, politolog i ekonomista Guy Sorman.

Aktualizacja: 24.01.2017 05:16 Publikacja: 22.01.2017 17:49

Rex Tillerson

Rex Tillerson

Foto: AFP

Zerwanie z polityką „jednych Chin", cła na granicy – Donald Trump i jego kandydat na sekretarza stanu Rex Tillerson, systematycznie uderzają w Chiny. Powstrzymanie potęgi Pekinu to oś strategii nowego prezydenta, której będzie podporządkowana polityka zagraniczna?

Guy Sorman: Nikt nie zna strategii Trumpa, łącznie z nim samym. O ile w ogóle ma jakąś wizję. Nie wiemy nawet, kto będzie jego sekretarzem stanu, bo zatwierdzenie Tillersona przez Senat nie jest pewne. Musimy więc czekać na rozwój wypadków. Jeśli Trump nałoży cła na import z Chin, pierwsi na tym stracą amerykańscy konsumenci, wyborcy Trumpa. Ceny w WalMarcie skoczą kilkakrotnie. A na płaszczyźnie geopolitycznej Chiny natychmiast zastosują retorsje przeciw Tajwanowi, na które nie wiadomo, jak Ameryka miałaby odpowiedzieć. Wątpię, aby Trump w ogóle nad tym się nie zastanowił. Dla niego wszystko jest przedmiotem negocjacji, wydaje mu się, że Tajwan to jego karta przetargowa, którą, za odpowiednią cenę, może poświęcić. Tajwańczycy bardzo się tego obawiają.

Tillerson był precyzyjny: odetnie Chińczyków od sztucznych wysp, jakie zbudowali na Morzu Południowochińskim.

Nie sądzę, aby Trump wiedział, gdzie są Spratly, nigdy o nich nie wspomniał. Obracamy się w świecie gestów. Będzie dążył – już zresztą zaczął to robić – do pozornych sukcesów medialnych, jak porzucenie przez Forda budowy fabryki w Meksyku, co zostało postanowione z innego niż nacisk Trumpa powodu. To nie będzie prezydent, który jak Putin ma długodystansową strategię. Będzie szedł od ciosu do ciosu, tak jak to robił w biznesie. Chińczycy przyznają więc Ameryce symboliczne ustępstwa, byle Trump mógł powiedzieć: wygrałem!

Nie wszyscy tak to widzą. Henry Kissinger ma radzić Trumpowi odwrócony manewr w stosunku do tego, który przeprowadził na początku lat 70. Richard Nixon: sojusz z Rosją, aby izolować Chiny.

Kissinger jest już starszym panem, który nie widzi spraw tak jasno, jak kiedyś. Powtarza teorie sprzed 50 lat, a to już przeszłość. A co do Putina: to jest wielka iluzja! Rosja jest krajem ubogim, który posuwa się do przodu tylko, gdy Stany Zjednoczone się cofają. Nie widzę, co Trump miałby uzyskać od Rosjan? I w jaki sposób Putin mógłby pozwolić na wzrost napięcia z Chinami? Chyba że to wszystko będzie się działo na poziomie medialnym, czego Trump nie rozróżnia od realnej polityki.

Trump już zapowiedział, że USA wycofują się z Partnerstwa Transpacyficznego (TTP). Zerwie kolejne umowy handlowe?

Może dopiero to odkrywa, ale on tego nie może zrobić. Takie działanie jest nielegalne. Umowy obowiązują obie strony, a wynegocjowanie nowych zajmuje lata. No chyba że Trump chce działać wbrew prawu, ale wtedy czeka go impeachment. Wstrzymanie handlu oznaczałoby zresztą upadek gospodarczy Ameryki.

Trump ma jasną wizję Unii i nie jest ona zbyt optymistyczna: poparł Brexit, apeluje do innych krajów o pójście tym śladem, mówi, że integracja to narzędzie projekcji potęgi Niemiec...

Takiego podejścia do Unii nie miał żaden prezydent. Ale to nie jest oryginalny pomysł Trumpa, przykładamy mu inteligencję, której nie ma. W końcu sam przyznał, że jego najważniejszym źródłem informacji o polityce zagranicznej to reality show! Trump przejmuje jedynie klasyczną narrację ultrakonserwatystów amerykańskich, którzy obawiają się, że UE zacznie się coraz bardziej liczyć. Już Milton Friedman ostrzegał przed konsekwencjami dla USA powstania światowej waluty, która mogłaby zagrozić dominującej pozycji dolara. Trump idzie tym tropem: atakuje Unię z powodów nacjonalistycznych, aby USA nadal były dominującą potęga na świecie. Wszystko, co osłabia Unię, będzie go więc cieszyć, także Brexit.

Tej prezydentury powinniśmy więc w Europie się bać?

Nie wiemy, kto będzie nowym sekretarzem stanu, ale wiemy, kto jest sekretarzem obrony. Generał James Mattis zasadniczo różni się od Trumpa, to zwolennik umacniania NATO, powstrzymania Chin, bardzo wrogo odniósł się do interwencji Rosji na Ukrainie i w Syrii. Działa zgodnie z tradycyjną linią amerykańskiej dyplomacji. To on będzie prowadził rzeczywistą politykę zagraniczną kraju. W USA armia zresztą zawsze na koniec decyduje i jeszcze nigdy się nie zdarzyło, aby któryś prezydent się jej sprzeciwił. Mattis został jednomyślnie zatwierdzony w Senacie tak przez demokratów, jak i republikanów, to jedyny naprawdę kompetentny członek ekipy Trumpa. Polska może na niego liczyć: nie wyprowadzi wojsk z Europy Środkowej, raczej podwoi ich liczbę.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174