Zerwanie z polityką „jednych Chin", cła na granicy – Donald Trump i jego kandydat na sekretarza stanu Rex Tillerson, systematycznie uderzają w Chiny. Powstrzymanie potęgi Pekinu to oś strategii nowego prezydenta, której będzie podporządkowana polityka zagraniczna?
Guy Sorman: Nikt nie zna strategii Trumpa, łącznie z nim samym. O ile w ogóle ma jakąś wizję. Nie wiemy nawet, kto będzie jego sekretarzem stanu, bo zatwierdzenie Tillersona przez Senat nie jest pewne. Musimy więc czekać na rozwój wypadków. Jeśli Trump nałoży cła na import z Chin, pierwsi na tym stracą amerykańscy konsumenci, wyborcy Trumpa. Ceny w WalMarcie skoczą kilkakrotnie. A na płaszczyźnie geopolitycznej Chiny natychmiast zastosują retorsje przeciw Tajwanowi, na które nie wiadomo, jak Ameryka miałaby odpowiedzieć. Wątpię, aby Trump w ogóle nad tym się nie zastanowił. Dla niego wszystko jest przedmiotem negocjacji, wydaje mu się, że Tajwan to jego karta przetargowa, którą, za odpowiednią cenę, może poświęcić. Tajwańczycy bardzo się tego obawiają.
Tillerson był precyzyjny: odetnie Chińczyków od sztucznych wysp, jakie zbudowali na Morzu Południowochińskim.
Nie sądzę, aby Trump wiedział, gdzie są Spratly, nigdy o nich nie wspomniał. Obracamy się w świecie gestów. Będzie dążył – już zresztą zaczął to robić – do pozornych sukcesów medialnych, jak porzucenie przez Forda budowy fabryki w Meksyku, co zostało postanowione z innego niż nacisk Trumpa powodu. To nie będzie prezydent, który jak Putin ma długodystansową strategię. Będzie szedł od ciosu do ciosu, tak jak to robił w biznesie. Chińczycy przyznają więc Ameryce symboliczne ustępstwa, byle Trump mógł powiedzieć: wygrałem!
Nie wszyscy tak to widzą. Henry Kissinger ma radzić Trumpowi odwrócony manewr w stosunku do tego, który przeprowadził na początku lat 70. Richard Nixon: sojusz z Rosją, aby izolować Chiny.