Potwierdzają się informacje „Rz”. 5 maja podczas posiedzenia komisji śledczej ds. nacisków na służby posłowie najpewniej przegłosują włączenie w zakres jej prac kolejnej sprawy.

Chodzi o doniesienia Radia RMF, że Jarosław Kaczyński jako prezes PiS bezprawnie czytał akta śledztwa dotyczącego mafii paliwowej. Miał mu je dostarczyć prokurator Wojciech Miłoszewski, którego do siedziby partii przywiózł ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Sprawą zajmuje się płocka prokuratura.

Wniosek o to, by sprawę zbadała komisja śledcza, złożył Sebastian Karpiniuk z PO. – Zwrócimy się do prokuratury o wyjaśnienia dotyczące śledztwa – potwierdza poseł.

Komisja poprosi jednak tylko o wyjaśnienia, a nie o akta sprawy. Politycy PO nie chcą, by miał do nich dostęp Arkadiusz Mularczyk z PiS (członek komisji), bliski współpracownik Ziobry. Za tydzień komisja ma też ustalić listę świadków. Na razie posłowie nie mogą ruszyć z pracami, bo wciąż nie dostali z ABW certyfikatów dostępu do informacji tajnych. – Mam nadzieję, że do najbliższego posiedzenia już je otrzymamy – mówi szef komisji Andrzej Czuma z PO.

Niewykluczone, że na nim komisja usunie też z grona ekspertów płk. Jerzego Stachowicza. „Rz” napisała, że był funkcjonariuszem SB. Po naszym artykule do szefa komisji listy z opisem jego działalności ślą byli opozycjoniści. Jeden z nich złożył nawet zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Stachowicza do krakowskiego IPN. O odwołanie eksperta wnioskuje PiS. – Rozważam, jak głosować, ale jeszcze nie wiem – mówi „Rz” Czuma.