Dywersant pułkownik L. nabrał media

Rozmowa z Antonim Macierewiczem. Działania płk. L. miały na celu dezinformację – uważa były szef komisji weryfikacyjnej WSI

Publikacja: 29.04.2008 01:42

Rz: Jak to jest możliwe, że przez kilka miesięcy chodzi po stolicy Aleksander Lichocki, wysoki rangą emerytowany oficer służb wojskowych, oferując aneks do raportu z weryfikacji WSI, a nikt na to nie reaguje? Przecież o sprawie od miesięcy pisał „Dziennik”.

Antoni Macierewicz (PiS): Temu, że pan pułkownik L. chodzi i opowiada dziwne rzeczy, to ja się specjalnie nie dziwię.

Nie dziwi się pan?

Bo jest to członek grupy przestępczej, która podejmowała działania dywersyjne w stosunku do polskich partii politycznych na początku lat 90., podobnie jak robił to płk Jan Lesiak. Robiono to na polecenie kierownictwa WSI. Cała sprawa jest dokładnie opisana w pierwszej części raportu. Niestety, media niespecjalnie zajęły się raportem i nie przeanalizowały zawartych w nim informacji. Ten człowiek nadal więc uprawia tego typu działalność. Dziwi mnie, że tak doświadczeni dziennikarze śledczy „Dziennika” dali się nabrać pułkownikowi L. i ludziom z nim związanym. I przez kilka miesięcy pisali bzdurne informacje, twierdząc m.in., że aneks jest gdzieś do kupienia.

Dlaczego używa pan inicjału L. w odniesieniu do emerytowanego pułkownika? Żeby brzmiało to tajemniczo i dramatycznie? Przecież on jest wymieniony z imienia i nazwiska w pierwszym raporcie.

Słyszałem o tym.

Co? Przecież raport jest pana autorstwa.

Jako poseł jestem zobowiązany do szczególnej ostrożności w używaniu nazwisk i informacji. Dziennikarze na więcej mogą sobie pozwolić, choć potem ganią polityków za brak ochrony danych osobowych. Autorom artykułu w „Dzienniku” należą się wyrazy.

Wyrazy czego?

No wyrazy, tak bym to powiedział. Za to, że mechanizm prowokacji realizowanej przez grupę byłych żołnierzy WSI ujawnili i opisali, choć wcześniej zrobiła to „Gazeta Polska”. Zresztą informacje, jakie miałem na ten temat, przekazałem do prokuratury w marcu. I prokuratura w Ostrołęce tym się zajmuje.

O co chodzi w tej prowokacji?

Operacja przeprowadzana przez pułkownika L. i jego ludzi miała prowadzić do dezinformacji społeczeństwa i władz państwowych w sprawie działania komisji weryfikacyjnej. I być może także do inwigilacji członków komisji.

Od mówienia, że dysponuje się aneksem, jest chyba dość daleka droga do inwigilacji?

Oferowanie materiałów ściśle tajnych może stwarzać pretekst do podejmowania działań inwigilacyjnych przez służby ochrony państwa. Bo jest to rozpowszechnianie informacji, że jakoby nastąpił przeciek z takiego materiału. I przy odpowiedniej dozie złej woli można na tej podstawie zarządzić inwigilację.

Dlaczego miałaby być zła wola? I kogo?

Atmosfera tworzona wokół komisji weryfikacyjnej przez polityków PO była nasycona złą wolą. Także służby specjalne podporządkowane premierowi Tuskowi przejawiały ostatnio dużo złej woli w stosunku do komisji.

Czy płk Lichocki miał informacje o tym, co jest w aneksie?

Żadnego dostępu do tajnych informacji nie mógł mieć. Za to mógł, jak widzimy, być źródłem fałszywych informacji. I choć były one prowokacją, stały się podstawą do podjęcia działań przez kontrwywiad wojskowy, co opisała „Gazeta Wyborcza”. Wychodzi na to, że media, poduszczane przez ludzi starych służb wojskowych, mieszają w głowie Tuskowi.

Rz: Jak to jest możliwe, że przez kilka miesięcy chodzi po stolicy Aleksander Lichocki, wysoki rangą emerytowany oficer służb wojskowych, oferując aneks do raportu z weryfikacji WSI, a nikt na to nie reaguje? Przecież o sprawie od miesięcy pisał „Dziennik”.

Antoni Macierewicz (PiS): Temu, że pan pułkownik L. chodzi i opowiada dziwne rzeczy, to ja się specjalnie nie dziwię.

Pozostało 88% artykułu
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie