- Biuro wszczęło postępowanie, które ma wyjaśnić opisane przez „Rz” i TVN informacje dotyczące działań policjantów z Kolna – mówi Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji.
Sprawdzona zostanie praca całej komendy w Kolnie. Postępowanie to efekt naszych publikacji, w których opisaliśmy nieprawidłowości w śledztwie dotyczącym zaginięcia Katarzyny W. Kobieta zniknęła w 2000 r. Prokuratorzy podejrzewali, że mogła zostać zabita. Zbrodni miał się dopuścić jej mąż Marek.
Jednak mimo ośmiu lat śledztwa i zmian prokuratorów mrocznej zagadki do dziś nie udało się wyjaśnić.
„Rz” dotarła do akt tej sprawy. Wynika z nich, że śledztwo było prowadzone niechlujnie. Wiele ważnych czynności wykonywano po czasie lub w taki sposób, by nic z nich nie wynikało.
W 2002 r. prokuratura dysponowała zeznaniami dwóch kobiet. Twierdziły, że w nocy, kiedy zaginęła Katarzyna, były pod jej domem. Widziały, jak dwóch mężczyzn wkłada do samochodu foliowy worek, który przypominał ludzkie ciało. Na polecenie prokuratury policja sprawdziła samochody Marka W. oraz jego ojca. W jaki sposób? Funkcjonariusze zrobili tylko zdjęcia. W pojazdach nie szukano śladów krwi czy włosów.