– Premier ma prawo dobierać sobie współpracowników, a bardzo ważnym kryterium jest zaufanie – mówi Agnieszka Liszka, rzecznik rządu.
Generał Nowek w rozmowie z „Rz” nie chciał komentować sprawy. Mimo że premier Tusk na stanowisko szefa AW rekomendował Ananicza już 22 stycznia, dopiero wczoraj odwołał z tej funkcji gen. Nowka. Zgodnie z przepisami musiał bowiem czekać na opinię prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Kancelaria Prezydenta poinformowała „Rz”, że prezydent uważa, iż Nowek powinien pozostać na stanowisku. Premier nie musiał jednak brać pod uwagę tej opinii.
Już zaczęto spekulować, co po odejściu z AW będzie robił Nowek. Nasz informator z Kancelarii Prezydenta sugeruje, że może on znaleźć pracę tam lub w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. – Nie będę tego komentował – oznajmił Nowek.
Ananicz pozostanie na razie pełniącym obowiązki szefa AW. – Taka sytuacja nie wymaga zasięgnięcia przez premiera opinii prezydenta – mówi Liszka. Nie chce jednak wypowiadać się o terminie, w którym premier zwróci się do prezydenta o opinię w jego sprawie. Trudno się jednak spodziewać, aby była ona pozytywna.
Prezydent w swoich wypowiedziach podkreślał, że do kandydatury Ananicza ma poważne wątpliwości. Powodem była jego współpraca z byłym prezydentem Lechem Wałęsą. Ananicz był od 1994 r. doradcą do spraw zagranicznych Wałęsy, a także ministrem w jego kancelarii.