Kilkadziesiąt osób z organizacji pozarządowych demonstrowało przed gmachem Ministerstwa Sprawiedliwości. Domagali się zmian w wymiarze sprawiedliwości i prokuraturze. Wśród nich byli bliscy żołnierzy aresztowanych za ostrzelanie afgańskiej wioski Nangar Khel. – Przyjechaliśmy tutaj w poczuciu bezsilności. Chciałabym, żeby syn opuścił areszt i odpowiadał z wolnej stopy, ale tak się pewnie nie stanie – mówi Janina Makowska, matka chorążego Andrzeja O.
Była wśród osób, którym udało się spotkać z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ćwiąkalskim. – Pan minister zna sprawę głównie z raportów prokuratury. Chciałyśmy, aby wysłuchał także nas – wyjaśnia Makowska. Protestujący ustalili, że kolejne spotkanie z ministrem odbędzie się w czerwcu.
Tymczasem prowadząca śledztwo prokuratura od wczoraj ma opinię biegłych psychiatrów z Bydgoszczy. Badali oni, czy żołnierze w momencie ostrzału nie działali w warunkach stresu bojowego, a więc czy mieli pełną zdolność rozpoznania i właściwej oceny czynów. Jeśli okaże się, że nie, mogą liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kary. Opinia została dostarczona w ekspresowym tempie, by pod koniec tygodnia mogła trafić do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie. W piątek rozpatrzy on kolejny wniosek prokuratury o przedłużenie aresztu.