Kolejna wojna MON z prezydentem?

Między prezydentem, a szefem MON trwa spór kto z nich ma powoływać szefa Sztabu Generalnego i dowódcę Wojsk Lądowych. To kolejna wojna między Lechem Kaczyńskim a Bogdanem Klichem. Jeśli politycy szybko się nie dogadają, polskiej armii może grozić paraliż.

Publikacja: 03.10.2008 22:37

Prezydent uważa, że powołanie Szefa Sztabu Generalnego i dowódcy Wojsk Lądowych to jego wyłączna kompetencja. - To ja zdecyduję, kto będzie pełnił te funkcje. Chciałbym, żeby to było jasne dla wszystkich. Jestem zwierzchnikiem Sił Zbrojnych nie tylko w formalnym znaczeniu - mówił Lech Kaczyński.

Tymczasem, jak ustalił serwis internetowy tvp.info, Ministerstwo Obrony Narodowej uważa, że prezydent nie ma tu wolnej ręki i do powołania szefa sztabu oraz dowódców wojsk potrzebuje odpowiedniego personalnego wniosku ministra obrony.

- Radzę ministrowi Klichowi i jego współpracownikom zapoznać się z konstytucją, która daje tu głowie państwa wolną rękę - powiedział Aleksander Szczygło, były szef Kancelarii Prezydenta. M

- Powstrzymujemy się w tej sprawie od komentarza - odpowiedział rzecznik MON Roberta Rochowicza. Więcej mówią inni urzędnicy. - Szczygło kłamie. Wniosek ministra jest w tych sprawach konieczny. Będąc szefem MON, Szczygło sam wnioskował do prezydenta o powołanie dowódców konkretnych wojsk, więc niech teraz nie odmawia tego prawa swojemu następcy - powiedział jeden ze współpracowników Klicha.

- Owszem, wysyłałem w tych sprawach do prezydenta pisma z personalnymi sugestiami, ale ani konstytucja, ani ustawa tego nie wymaga. To była wyłącznie moja osobista inicjatywa i prezydent nie miał obowiązku się do nich zastosować - odpowiedział na to Szczygło.

Konstytucja mówi, że "Prezydent Rzeczypospolitej mianuje Szefa Sztabu Generalnego i dowódców rodzajów Sił Zbrojnych na czas określony" oraz że wymagana jest w tej sprawie kontrasygnata premiera. O wniosku szefa MON nie wspomina ani ustawa zasadnicza, ani żaden inny akt prawny.

Konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek uważa jednak, że jest on niezbędny. Tego samego zdania jest także były wiceminister obrony gen. Stanisław Koziej. - Nie wyobrażam sobie, by prezydent mianował bez wniosku ministra. Nigdy do tej pory to się nie zdarzyło - powiedział.

Prezydenta popiera były szef MON Jerzy Szmajdziński z SLD. - Powołania na te stanowiska to wyłączna domena prezydenta. Żaden wniosek nie jest wymagany - stwierdził. - Za moich czasów było jednak tak, że prezydent Aleksander Kwaśniewski przychodził do mnie i pytał: "Kogo robimy szefem Sztabu?", bo wiedział, że to ja będę z nim na co dzień współpracował. Tyle że to były inne czasy - dodał.

Kadencja szefa Sztabu Generalnego kończy się w marcu 2009 r., a dowódcy Wojsk Lądowych - siedem miesięcy później.

Prezydent uważa, że powołanie Szefa Sztabu Generalnego i dowódcy Wojsk Lądowych to jego wyłączna kompetencja. - To ja zdecyduję, kto będzie pełnił te funkcje. Chciałbym, żeby to było jasne dla wszystkich. Jestem zwierzchnikiem Sił Zbrojnych nie tylko w formalnym znaczeniu - mówił Lech Kaczyński.

Tymczasem, jak ustalił serwis internetowy tvp.info, Ministerstwo Obrony Narodowej uważa, że prezydent nie ma tu wolnej ręki i do powołania szefa sztabu oraz dowódców wojsk potrzebuje odpowiedniego personalnego wniosku ministra obrony.

Służby
Tusk zapowiada 13 miliardów złotych na program modernizacji służb
Służby
Służby i bez Pegasusa chętnie podsłuchują
Służby
Agenci CBA weszli do siedzib PKOl i PZKosz. Chodzi o faktury
Służby
Starlinki nie tylko dla Ukrainy. Obsługiwały także wybory w Polsce
Służby
600 tys. zł w rok. Kosmiczna pensja szefowej CBA