W czwartek posłowie z sejmowej Komisji Administracji i Cyfryzacji zapoznali się z raportem szefa Służby Cywilnej dotyczącym liczby zatrudnionych w administracji rządowej i wysokości ich zarobków.
Emeryt w okienku
Z raportu jasno wynika, że w ostatnich latach ubyło przeszło 2,5 tys. pracowników i urzędników służby cywilnej, z czego prawie 1000 w zeszłym roku. Jednocześnie ubywa nowych pracowników, a ci starzy trzymają się swoich posad. O ile jeszcze w 2009 r. wskaźnik zatrudnienia osób w wieku poniżej 30 lat w administracji publicznej wynosił ponad 20 proc., o tyle w zeszłym roku był o połowę niższy i wyniósł tylko 10 proc.
Przybywa z kolei pracowników w wieku powyżej 50 lat. O ile w 2009 r. co czwarty pracownik administracji publicznej przekroczył ten wiek, o tyle w zeszłym roku już co trzeci urzędnik znalazł się w tej grupie.
Jednym z powodów tego stanu jest rozwarstwianie się wynagrodzeń urzędników na najniższych stanowiskach i tych, którzy piastują funkcje kierownicze. Ze statystyk szefa Służby Cywilnej wynika, że w grupie 120 tys. pracowników i urzędników SC zarobki brutto aż 27 tys. osób (z uwzględnieniem wszelkich nagród i dodatków do wynagrodzenia) nie przekraczają 2,4 tys. zł miesięcznie. Zdarzają się nawet przypadki, gdy urzędnik na państwowej posadzie zarabia tak mało, że musi korzystać ze wsparcia z pomocy społecznej.
Praktyki dla studentów
Rząd jeszcze w marcu wydał specjalne zarządzenie, w myśl którego każdy urząd powinien zorganizować co najmniej jedne praktyki studenckie na każde 20 stanowisk pracy w tej jednostce. Odbywa się to na podstawie umowy podpisanej przez uczelnie z urzędami. Obecnie wszystkie jednostki administracji publicznej mają 2,5 tys. propozycji praktyk dla studentów. Najwięcej pochodzi z urzędów skarbowych i oddziałów ZUS. Można znaleźć także praktyki w ministerstwach czy terenowych oddziałach różnych inspekcji. Co ważne, taka praktyka ma się odbywać pod okiem opiekuna, a urząd ma obowiązek zorganizować praktykantowi miejsce pracy, porównywalne do stanowiska szeregowego pracownika. – Te praktyki nie rozwiążą problemu starzejącej się administracji – komentuje prof. Jakub Stelina z Uniwersytetu Gdańskiego. – Na prowincji ciągle trzeba mieć plecy, aby dostać pracę w urzędzie. Jeśli chcemy mieć sprawną administrację i zdolnych urzędników, trzeba im lepiej płacić. Młodzi zdolni nie przyjdą do pracy za 2,5 tys. zł brutto.