#RZECZoPRAWIE - Wojciech Hartung: nowe przepisy dot. zamówień publicznych

Czy nowe prawo dotyczące zamówień publicznych się panu podoba?

Wojciech Hartung: To nowe prawo mamy dopiero mieć. Cały czas toczy się rozmowa nad stworzeniem nowego systemu. To co jest teraz - to nowelizacja dotychczasowej ustawy, wynikająca z obowiązków implementacji przepisów unijnych. Wszystkie te prace toczyły się pod dyktando wymogów prawa unijnego.

Czy to, co przyjęto mi się podoba?. Są przepisy, które zostały dobrze skonstruowane, ale i takie, które nie są precyzyjne. Pozbawione dostawania do naszych realiów.

Z czym mogą mieć największy problem przedsiębiorcy?

Paradoksalnie choć celem tych zmian miało być odbiurokratyzowanie, wydaje mi się, że będzie jej jednak więcej.

Weźmy na przykład Jednolity Europejski Dokument Zamówienia tzw. JEDZ, który liczy sobie 14 stron. Miało być proste oświadczenie. Zatem dokument liczący 14 stron – wiadomo – nie będzie prosty, tym bardziej, że poza tym oświadczeniem wykonawcy będą musieli składać jako załączniki dodatkowe dokumenty. Ponadto dokumenty będą musiały być składane dwukrotnie, a do tej pory robiliśmy to tylko raz.

Jak jest z precyzją tych przepisów np. czy będzie można łatwo wykluczyć z przetargu?

Przesłanki wykluczenia to element sankcyjny i one powinny być bardzo dobrze przemyślane. Zasady wykluczające wykonawcę z postępowania, nie powinny budzić wątpliwości. Jednak w nowych przepisach takich wątpliwości: jak, kogo i kiedy wykluczać z przetargu - jest wiele.

Jest jeszcze tryb in-house?

Ten element nie był wymagany prawem unijnym, a my mieliśmy się skupić na tym co Unia Europejska od nas wymaga. 75-80 % czasu poświęcono zamówieniom in-housea, więc temu co nie było od nas wymagane i to było niewłaściwe, bo dla innych, ważniejszych przepisów zabrakło czasu.

Myślę, że ta ustawa będzie w wielu miejscach do poprawki. Szkoda, że nie skupiliśmy się na najistotniejszych elementach, tylko na tych mniej istotnych.