Pikanterii historii dodaje fakt, że Pierre Le Guennec jest elektrykiem, który pracował przed laty dla malarza. Instalując alarmy przeciwwłamaniowe w jego rezydencjach, nie miał pojęcia o wartości prac, w których posiadanie wszedł. „Pewnego wieczoru na koniec pracy pani Picasso wręczyła mi małą paczkę. To były dzieła” – taką wersję zdarzeń przedstawia.

Przez 37 lat przechowywał w garażu swego domu na południu Francji bezcenną paczkę. Zawierała szkice i kolaże twórcy kubizmu. O tym, że nie zna wartości podarunku, świadczy fakt, że żyje z żoną za 1200 euro miesięcznie. Od ponad roku ma kłopoty ze zdrowiem i dlatego postanowił się zainteresować pakietem. „Gdybym znał jego wartość, dziś musielibyście mnie szukać w Ameryce Południowej. Trwałem w świadomości, że mam pamiątkę po wielkim człowieku, że otarłem się o niego, i to było ważne w życiu”.

Jeśli oskarżenie zostanie oddalone, część zbioru chce zdeponować w okręgowym muzeum, reszta zaś, jak mówi, nie jest na sprzedaż. afp