Fakt, mamy przesyt bodźców wizualnych dookoła. Jednocześnie tak dalece rozleniwiliśmy się intelektualnie, że z czytaniem i rozumieniem tekstów mamy coraz większe problemy. Do tej ponurej konstatacji odnosi się drugi człon nazwy pokazu: [badania mózgu w Polsce].
Marek Sobczyk nie pretenduje do roli naprawiacza tego stanu. On z niego na swój sposób korzysta. Wyłapuje z rzeczywistości medialnej informacyjny bełkot i transponuje na malarstwo wyrafinowane pod względem estetycznym i znaczeniowym.
Płaskie sylwety obwodzą kontury, pojedyncze bądź zwielokrotnione. Litery wkomponowane w rysunki nie od razu dają się zauważyć; słowa nie pozwalają się łatwo odczytać. Są porwane na sylaby, pisane pionowo, zagęszczone w tapetę, czasem po polsku, niekiedy w obcych językach. Sobczyk pławi się w wieloznaczności i uwielbia wyprowadzać widza w pole. Groteska miesza się z powagą, absurd z dosłowną rejestracją faktów.
Proponuję zanalizować z pozoru prostą pracę. „Bauhaus [Projekt samochodu pogrzebowego]". Napis wyjątkowo wyraźny, pod nim – czarny mercedes starego typu przerobiony na karawan, z czarnymi proporczykami i krzyżem na dachu. W oknach pojazdu – kratki jak w zeszycie do matematyki. Wiadomo, w szkole założonej przez Gropiusa geometria i logika stały na poczesnych pozycjach. Obraz był tworzony w latach 2009 – 2011, na 90. rocznicę powstania Bauhausu, najbardziej awangardowej uczelni plastycznej tamtej epoki. Zamknięta przez nazistów, została odprawiona w niebyt.
O śmierci traktuje kilka innych prac. Oto wielbłąd, który wyciągnął do góry kopyta, na tle egipskich palm i piramid. I slogan „palenie zabija". Nawet camele padają. Wisielczy humor, lecz świetne płótna.