Jego futerko, w efekcie wszczepienia genu zielonej fluorescencji (pochodzącego z meduzy), emanowało zieloną poświatą. Był to projekt z pogranicza sztuki i nauki. Spektakularny, choć pozornie niewinny. Przypomnieli go artyści i kuratorzy CSW. Odnieśli się też do tego, że pół wieku temu Jurij Gagarin odbył pierwszy lot kosmiczny. Co z tego wszystkiego wynikło dla sztuki?
Z Kulturą na Ty - poleć swoje wydarzenie Kulturalne
Nasze wyobrażenia o czasie przyszłym długo były mrzonkami o świecie lepszym dla człowieka. Okazało się, że to naiwność. Nasz glob – o ile przetrwa – wcale nie stanie się rajem, gdzie roboty odwalą za nas czynności nudne i żmudne, podczas gdy my podążymy do gwiazd, a nawet dalej. Takie wizje snuto kilkadziesiąt lat temu, od czasów kosmicznej (i tragicznej) podróży psa Łajki, Gagarina, Tiereszkowej, Armstronga (20 lipca miną 42 lata od momentu, kiedy ten dzielny astronauta postawił na Księżycu mały krok człowieka, uznany za największy krok ludzkości)...
Najbliższa futurorealiom jest wizja twórców filmu "Dzień Świstaka" (reż. Harald Raims): będzie tak samo jak teraz, w nieskończoność. Chyba że dojdzie do kolejnego międzykontynentalnego kataklizmu. Jednak projekt "Laboratorium przyszłości" tej wersji nie przewiduje. Nawet jeśli na ekranie pojawia się w dziesiątkach wersji napis "The End" – koniec nie następuje. Znaczy – ten ostateczny. To tylko zabawy z gatunku found footage, czyli montaż końcowych kadrów z wielu znanych filmów.
Załóżmy, że rozszyfrujecie nazwy kultowych obrazów po końcówce (choć nie sądzę). Jednak nazwisko Elodie Pong (urodzonej w USA mieszkanki Zurychu), autorki tego kolażu "Endless Ends", większości widzów nie jest znane. Przeciwnie Roberta Kuśmirowskiego – niestrudzonego imitatora-fantasty. Jak zwykle, nie sposób rozróżnić jego kreacji od elementów zaczerpniętych z rzeczywistości. Konia z rzędem temu, kto odróżni wyposażenie prawdziwego laboratorium naukowego sprzed pół wieku od inscenizacji na kanwie tegoż. Mnie przypomina domową pracownię szaleńca. Ale z fajnym klimatem.