Jest to opowieść o Eurazji, wielkiej prowincji zglobalizowanego świata, krainie, która rozciąga się od „Muru Berlińskiego po Wielki Mur Chiński", od Polski po Persję i wschodnie granice Turkmenistanu. „Słowianie i Tatarzy", jak to ludzie z euroazjatyckich stepów, są nomadami i opowiadaczami. Stale w podróży między peryferiami współczesności a centrami globalnej sztuki, potrafią nawet być w dwóch miejscach jednocześnie. Jesienią snują swoją opowieść równolegle w nowojorskim MoMA i w warszawskim Rastrze.
Kebab z książek
Eurazja to mutant, totalna hybryda – krzyżówka Wschodu z Zachodem, komunizmu z islamem, nowoczesności z jej porażką. Te bezkresne stepy zaludniają „Słowianie i Tatarzy", a także setki innych plemion. W oczach Zachodu mieszkańcy Eurazji zlewają się w postać Borata. Oto wąsaty (jakżeby inaczej!) barbarzyńca, który mówi po angielsku z ciężkim akcentem, przybywa z kraju, którego nie da się wskazać na mapie, i na każdym kroku wywołuje kulturowy szok. Wcielając się w Borata, angielski komik Sacha Baron Cohen stworzył zwyrodniałą, ale bezbłędną karykaturę zachodnich wyobrażeń o Eurazji. W arsenale Slavs and Tatars również nie brakuje wywrotowego humoru, prowokacji i komedii pomyłek. Kolektyw idzie jednak znacznie dalej. Mija raźnym krokiem granice satyry i zmierza ku poważnym badaniom nad geografią wyobraźni, splątanymi językami i pomieszanymi pojęciami, które składają się na euroazjatycką (nie) rzeczywistość. Do dzieła zabierają się wyposażeni w polityczną niepoprawność, erudycję i bezczelność, która pozwala kojarzyć fakty oraz mity niemające ze sobą nic wspólnego. Wyniki swoich badań opakowują tak, aby rewelacyjnie wyglądały na współczesnym rynku produktów kultury. Przerabiają wiedzę na design, na rzemiosło i opowieści; tkają dywany, wyszywają makatki, projektują meble, plakaty i billboardy, piszą wciągające teksty, wydają książki – a z cudzych robią kebaby.
Idź na Wschód! (z Charlesem Bronsonem)
„Jeżeli historię piszą zwycięzcy, to czy przyszłość napiszą przegrani?" – pytają Slavs and Tatars, copywriterzy wprawieni w układaniu podstępnych aforyzmów i haseł w rodzaju „Jankesi do domu – i zabierzcie mnie ze sobą!". Kolektyw powiada, że awangarda zawiodła w opowiadaniu współczesności. Będąc antynowoczesnymi, nie boją się reakcyjnych pojęć, takich jak „egzotyka" czy „romantyka". Romantyczne są zresztą same korzenie kolektywu.
Historia Slavs and Tatars zaczyna się (oczywiście!) w Paryżu od spotkania dwóch osób. Pierwszą była Kasia Korczak, pochodząca z Polski designerka mieszkająca w Londynie. Drugą – Payam Sharifi, wychowany w Teksasie Irańczyk, który studiował literaturę rosyjską w Sankt Petersburgu i osiedlił się Moskwie. W 2006 r. zakochana para zaczęła działać pod szyldem Slavs and Tatars; skład kolektywu uzupełnili wkrótce belgijski projektant Boy Vereecken oraz brytyjsko-amerykańska pisarka i badaczka kultury z Cambridge, Victoria Camblin. We czwórkę stworzyli wydajny i skończenie ponowoczesny model produkcji artystycznej, działający na skrzyżowaniu badań naukowych, mody, designu, propagandy i podróży.
Slavs nad Tatars mają na koncie zarówno galeryjne wystawy, jak i piosenki, publikacje w artmagazynach, wykłady i wycieczki. W 2009 r., w ramach Wola Art Festival w Warszawie, zrealizowali pracę poświęconą Charlesowi Bronsonowi. Ikoniczny heros z klasycznych westernów, niezapomniany macho z „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" Sergio Leone, to jednocześnie wymarzony bohater euroazjatyckiej opowieści. Bronson vel Karol Buczyński wywodził się bowiem z polskich Tatarów. Slavs and Tatars zawiesili na Woli ogromny banner przedstawiający Bronsona w kowbojskim kapeluszu ukazanego wśród meczetów. Plakat zachęcał „Idź na Wschód!" i reklamował jednodniową wyprawę do Bohoników, wioski polskich Tatarów przy granicy z Białorusią. W roli przewodnika wycieczki do „polskiego Tatarstanu" wystąpił amerykański Irańczyk, Payam Sharifi.